Chłopak spał spokojnie na brzuchu, w lekko podkulonej pozie, wtulając się przy tym w niezwykle mięciutką poduszkę pod sobą. Jego wyraz twarzy oprócz bycia równie łagodnym co zazwyczaj był dodatkowo niesamowicie spokojny, co mogło wydawać się dosyć zaskakujące zważywszy na to, jak często blondwłosy jest w stanie czystej paniki. Teraz jednak nie było po tym ani śladu. Jego skrzydła, które podczas snu jedynie raz na jakiś czas delikatnie drgały, ułożone były w taki sposób, że tworzyły coś na kształt kocyka, okrywającego jego plecki. Właśnie taka urocza i spokojniutka scena działa się w pokoju wróżki, a przynajmniej do czasu, gdy ktoś postanowił ją przerwać.
Sítheach zmarszczył lekko nosek i brwi, kiedy do jego uszu dotarło pukanie. Dopiero po pewnej chwili, kiedy ten dźwięk nie ustawał, otworzył leniwie oczy, przecierając je dłońmi. Powoli usiadł, a w czasie gdy jego skrzydła rozprostowywały się i wracały do bardziej naturalnej dla nich pozycji, zsunął nogi z wygodnego materaca, by postawić je na ziemi i zacząć powoli wstawać. Rozłożył ręce, wyginając ospale ciało podczas małego rozciągania się i ziewnął przy tym przeciągle, bo mimo iż bardzo lubił wstawać z samiutkiego rana, to aktualna godzina była dla niego zbyt wczesna, tym bardziej że wyjątkowo spał krócej niż zazwyczaj.
W końcu podszedł do drzwi, które otworzył, o dziwo, bezproblemowo, po czym skierował zaspany wzrok na postać przed sobą. Kiedy rozpoznał w niej Rowenę, momentalnie jakby się rozbudził, otwierając szerzej oczy w niemałym zdziwieniu. Przyglądał jej się w zdumieniu, zastanawiając się co dziewczyna tutaj robi i skąd w ogóle wiedziała, że chłopak tu mieszka. Stał przy tym jak słup, nie do końca wiedząc co powiedzieć czy zrobić, bo prawdę mówiąc przez pierwsze parę minut był święcie przekonany, że to mu się tylko śni i że za chwilkę się obudzi, jednak dobitnie zdał sobie sprawę, że tak nie jest, kiedy brunetka mało kulturalnie wepchnęła mu się do pokoju, przy okazji trącając nieco stojącego w progu chłopaka.
Kiedy usłyszał słowa dziewczyny jedynie zamrugał oczkami, nadal nie rozumiejąc co się dzieje, a zdanie o wzięciu ze sobą łuku nie pocieszyło go za bardzo. Mimo że o wiele chętniej wolałby powiedzieć, że nie chce się nigdzie wybierać, to jednak wizja odmówienia młodej przedstawicielce rodziny von o'Qhar wydawała mu się zbyt przerażająca. Nie mniej jednak jeśli już był poniekąd zmuszany na wyprawę to chciałby chociaż wiedzieć, gdzie się wybierają. Zdecydował jednak, że zapyta o to za chwilę, a na razie zajmie się przebraniem się, żeby nie niecierpliwić dziewczyny jeszcze bardziej.
Chodził z jednego kąta pokoju w drugi, zbierając wszystkie potrzebne rzeczy, których musiał się momentami trochę naszukać, gdyż jeszcze nie zdążył przywyknąć do tego, jak porozkładane są wszystkie przedmioty. Nie pomagały mu pospieszające odchrząkiwania brunetki, jednak nie miał tyle odwagi, by powiedzieć jej wprost, że bez tego też by sobie poradził.
Zniknął na parę minut za drzwiami łazienki, by po tym czasie wyjść z niej w wyszukanej, bardziej typowej dla niego odsłonie, która nie zawierała materiału z biedronkowymi wzorkami. Zamiast niego miał na sobie ciemnobrązowe spodnie z całą masą przeróżnych kieszeni i kieszonek każdej wielkości, standardowy dla niego zielony akcent, którym był ciepły sweterek w malachitowym odcieniu, a do tego wszystkiego ciemny, niemal czarny płaszcz, którego spore guziki zapinał jeszcze podczas wychodzenia z łazienki. Jego fryzura bez żadnych sprzeciwów mogła teraz nosić miano burzy loków, której kosmyki roztrzepane były w każdym kierunku świata, a jeden, samotny loczuś z jego grzywki postanowił na dzień dzisiejszy zostać sprężynką.
Podszedł do szafki przy łóżku, mimo że wręcz czuł przy tym na plecach zniecierpliwiony wzrok dziewczyny, a następnie sięgnął po swoją bransoletkę, którą szybko założył sobie na nadgarstku. Zaraz po tym zgarnął torbę, w której obecnie przechowywał łuk oraz strzały, po czym założył ją sobie na ramię i spojrzał na dziewczynę, jakby chciał zapytać czy powinien wziąć coś jeszcze. Widząc jednak, że Rowena bez słowa ani jakichś bardziej zgryźliwych min wychodzi z pomieszczenia, ruszył za nią. Zanim jednak to zrobił cofnął się jeszcze raz szybko do szafki, z której wyjął parę rękawiczek. Nie były one jednak zwykłymi rękawiczkami, służącymi do utrzymania ciepła w łapkach podczas zimy, a stworzonymi specjalnie dla osób posługujących się taką bronią jak on.
Zamknął drzwi od swojego pokoju, kiedy oboje z niego wyszli, po czym kierując się za Roweną zaczął zakładać po drodze rękawiczki. Gdy już uporał się z tym zadaniem, co poszło mu dosyć sprawnie, zerknął na kroczącą w szybkim tempie brunetkę. Miał jakieś dziwne wrażenie, że dziewczyna wydawała się całkiem zamyślona, choć dopuszczał też do siebie myśl, że być może jest po prostu zaspany i za bardzo nadinterpretowuje to, co widzi.
- Umm... Too właściwie co my zamierzamy tak dokładniej robić? - zapytał po chwili, przerywając wszechobecną ciszę swoim bardzo delikatnym, nawet pomimo lekkiego zmęczenia, głosem. Miał przy tym nadzieję, że to pytanie nie narazi go na żadne nieprzychylne spojrzenia czy uwagi ze strony brunetki, nawet jeśli jakaś część niego była już na nie mentalnie przygotowana.
Mimo iż słyszał kroki jakiejś zbliżającej się postaci, to i tak wzdrygnął się przestraszony, gdy usłyszał czyiś obcy głos. A przynajmniej z początku wydawało mu się, że obcy. Kiedy tylko rozpoznał w znajdującej się niedaleko nich osobie swojego znajomego z klasy, widocznie mu ulżyło. W ramach powitania uśmiechnął się do niego lekko i mu pomachał.
Mimo że jeszcze nie przebywał w towarzystwie chłopaka zbyt długo, to zdążył go całkiem polubić i ani trochę nie przeszkadzała mu jego obecność tutaj. Można nawet powiedzieć, że go uspokajała, gdyż białowłosy nie wydawał się aż tak spięty przy Rowenie, a przynajmniej tak wnioskował po tym, że ten bez najmniejszego problemu do nich podszedł.
Zaczął się też w tym momencie zastanawiać czy ta dwójka skądś się zna. W końcu gdyby tak nie było, to James raczej nie odezwałby się w stronę ich obojga, prawda? To pytanie jednak postanowił przynajmniej na chwilę obecną zostawić tylko dla siebie.
- Idzieeemy strzelać - odezwał się ciut niepewnie i w zasadzie trochę bardziej, jakby o to pytał niż to stwierdzał, po czym wrócił spojrzeniem na Rowenę - Aaa reszty sam bym się chętnie dowiedział...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz