Kiedy chłopak widział, że Ekaterina rzeczywiście go słucha, był jej za to niezwykle wdzięczny, co zaowocowało kolejnym szerszym uśmiechem, gdy tylko nowa znajoma wydała z siebie mrukliwy dźwięk po jego wypowiedzi. Widział co prawda, że blondynka wydaje się dość zamyślona, ale o nic nie pytał i starał się w nią nie wpatrywać zbyt natarczywie. Mimo to trochę bardziej skupił wzrok na jej złotych oczach, kiedy usłyszał słowa w jakimś obcym języku i jedynie po ich fonetyce domyślił się, co one oznaczają. Niezwykle dziwnie było mu słyszeć takie słowa skierowane w jego stronę, a jednak odczuwał coś specyficznego, czego nie miał jeszcze zbyt często okazji doświadczać. Chyba najwyraźniej było mu najzwyczajniej w świecie miło.
Chwilę też zastanowił się nad zdaniem, które poprzedziło to ciekawe, obce dla niego określenie. Co oznaczało jej zdanie? Co dokładnie miało znaczyć, że każdy miał wydostać się z klatki? Czy to oznacza, że on też? Spojrzenie José błądziło pomiędzy jasnymi tęczówkami dziewczyny, kiedy te nurtujące go pytania kłębiły mu się w umyśle. I nim zaczął próbować sam ze sobą lub z pomocą notesu odkryć, co konkretnie zalicza się do definicji „klatki” i czy jest to ściśle określona lista, zaczął się zastanawiać, z jakiego zamknięcia musiała wydostać się dziewczyna oraz jak długi czy wyczerpujący był to proces. Miał też nadzieję, że już uwolniła się z celi, jeśli nazbyt ograniczała dziewczynę.
Na ten moment najwyraźniej postanowił jednak zadać jej zgoła inne, równie ciekawskie pytania, nawet jeśli od razu tego pożałował. Mimo wszystko mentalnie już przygotował się do skarcenia z jej strony, niemiłego komentarza, popchnięcia czy innej formy sprawienia mu dyskomfortu, nawet jeśli nie wydawało mu się, żeby Ekaterina należała do grona osób, które robią to nagminnie, z przyjemnością, a nawet żeby w ogóle podejmowała się takich działań. Być może lubił pochopnie oceniać nowo poznanych ludzi możliwie jak najbardziej pozytywnie, ale jak na razie nie zdążył jeszcze tego pożałować, nawet jeśli nie miał ku temu zbyt wielu okazji.
Przez chwilę przerzucał wzrok z twarzy dziewczyny na kocura w jej ramionach, wyraźnie zaskoczony jej propozycją, ale wśród całego tego szoku było też widać jakąś specyficzną, nieco dziecięcą radość. Po kolejnej, wyjątkowo krótkiej fali zastanowień lekko uśmiechnął się do dziewczyny z nutką wdzięczności za pozwolenie oraz zaufanie w kwestii dotykania istoty należącej do Rosjanki. Pociągnął nieco jej walizkę, żeby po chwili oprzeć ją o ścianę, po czym skierował już wolną dłoń w stronę białego łebka kota. Delikatnie i bardzo ostrożnie przesunął po nim smukłymi palcami, ulizując tym samym jasne, niezwykle przyjemne w dotyku futro zwierzęcia. Coś wręcz wydawało się błysnąć w jasnych oczach chłopaka, a jego dłoń wydawała się nabrać nieco więcej pewności, natomiast jego uśmiech wyraźnie się poszerzył. Znów powoli pogłaskał zwierzę, tym razem przesuwając dłoń nieco na kark Lucyfera, a biała sierść wydawała się uparcie pragnąć otulić sobą jego palce, by schować je przed całym światem.
– Struktura jego futra jest niezwykle przyjemna w dotyku – pochwalił w końcu, zerkając na parę oczu stworzenia, po czym uniósł wzrok na złote tęczówki Ekateriny. – To zaleta genetyczna? – rzucił jeszcze, nie mogąc się powstrzymać przed kolejnym, równie delikatnym przesunięciem palców po sierści kota.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz