Rozmowa robiła się coraz bardziej niepokojąca i dziwna. A atmosfera jakby znacznie się zagęściła, zwłaszcza po tak mocnym wyznaniu chłopaka, dotyczącym jego przeszłości i jak się okazało - dość przykrego i smutnego życia. Staruszek musiał czuć się wyjątkowo niekomfortowo, z resztą pewnie, tak samo jak i młoda ogrzyca.
Alkohol musiał zrobić swoje, skoro zrobił się na tyle otwarty przed jak podejrzewała dziewczyna staruszkiem, którego krótko znał i tym bardziej nią. Poznali się parę godzin temu, a intymność tej relacji trochę sprawiała jej dyskomfort. Na dłuższy moment przymknęła oczy wsłuchując się w dość dziwaczne słowa staruszka. Choć bardziej zastanawiał ją fakt, dlaczego w zasadzie trzymają takiego szaleńca w szkole, jako woźnego, niż same jego słowa. Zmarszczyła tylko lekko nos na słowa chłopaka, dotyczące jej prawdziwego "ja". Ale już po chwili na jej ustach pojawił się delikatnych uśmiech rozbawienia, gdy usłyszała porównanie Clementa, a potem zabawny komentarz młodego bazyliszka. Podrapała się pazurami po karku i się wyciągnęła, powoli wstając z miejsca. Było już późno, a chłopak wydawał się być w coraz gorszym stanie. A przynajmniej tak to odbierała, kiedy ten wpatrywał się w ogień kominka.
— Dziękujemy za herbatę. Chyba oboje tego potrzebowaliśmy — skinęła w stronę wróża delikatnie głowa. Podeszła do Vena i złapała go za ramię, bardzo delikatnie je masując.
— Chodź, młody. Idziemy już. Masz już dość — powiedziała pewnym, ale spokojnym głosem Miura, wpatrując się w jego białe jak śnieg włosy. Nie chciała go podnosić, więc po prostu grzecznie czekała na jego reakcję, odsuwając powoli swoją dłoń.
— Co tam widzisz takiego? — zapytała jednak po chwili z lekką ciekawością. Czuła też na sobie wzrok Clementa, który bacznie im się przyglądał jak na razie bez słowa. Pewnie zastanawiał się jak to jest, że Hana jest tak bardzo niedomyślna i prosta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz