Gideon przetarł poczerwieniałe, załzawione oczy rękawem bluzy i mechanicznie przeczesał przydługą czuprynę w tył. Po niekontrolowanej salwie dławiącego kaszlu, niechlujnie ułożona fryzura młodego wampira rozmierzwiła się na wszystkie możliwe strony, sprawiając, że Gideon bardziej niż wampira, przypominał straszydło.
I chociaż Anvill próbował z powrotem zebrać włosy, wciąż i niezmiennie parę niesfornych kosmków odstawało od reszty idealnie przyklepanej czupryny.
I chociaż Anvill próbował z powrotem zebrać włosy, wciąż i niezmiennie parę niesfornych kosmków odstawało od reszty idealnie przyklepanej czupryny.
Kiedy, przynajmniej względnie, doszedł do siebie, z siłą dwustu huraganów uderzył w niego ten przejęty ton Crystal. I nawet nie chodziło o to, jak ładnie ta troska przeplatała się z jej delikatną barwą jej głosu, czy o to, że przejęła się czymś tak banalnym jak zakrztuszenie; co więcej, nawet nie chodziło o to, jak słodko w tym zmartwieniu zabrzmiała.
Chodziło o to, że właściwie mało kto się nim przejmował.
A Crystal, jakby tego było mało, zrobiła to w tak naturalny i pełen delikatności sposób, że Anvill, zamiast jakkolwiek zebrać się do odpowiedzi, wolał wpatrywać się w jej szczupłą twarz z oczami tak szeroko otworzonymi, że chyba pierwszy raz można było dostrzec dokładny kolor oczu Gideona.
— Nie-- Znaczy-- No znaczy tak. W sensie .. No, wszystko jest w porządku — odchrząknął w końcu i sięgnął po długiego żelka, zaczynając rozciągać go w dłoni, zastanawiając się czym dokładnie było to rozkosznie ciepłe uczucie, które roziskrzyło się gdzieś tam w jego brzuszku.
— Och-- Chryste, wiesz, może lepiej to zostaw — zasugerował w panice, kiedy Crystal zaczęła pocierać jego nogę. Ostatecznie trochę upokarzające byłoby, gdyby, nie daj Bóg, jego penis stwardniał tylko przez to, że Amber pocierała jakoś trochę za blisko jego krocza i w zasadzie była całkiem ładna.
— Nie-- Znaczy-- No znaczy tak. W sensie .. No, wszystko jest w porządku — odchrząknął w końcu i sięgnął po długiego żelka, zaczynając rozciągać go w dłoni, zastanawiając się czym dokładnie było to rozkosznie ciepłe uczucie, które roziskrzyło się gdzieś tam w jego brzuszku.
— Och-- Chryste, wiesz, może lepiej to zostaw — zasugerował w panice, kiedy Crystal zaczęła pocierać jego nogę. Ostatecznie trochę upokarzające byłoby, gdyby, nie daj Bóg, jego penis stwardniał tylko przez to, że Amber pocierała jakoś trochę za blisko jego krocza i w zasadzie była całkiem ładna.
Prędko odetchnął z ulgą, kiedy faktycznie dała za wygraną.
— No przecież nie będę tu siedział z gaciami na wierzchu! — oburzył się żwawo, chociaż bardziej niż o owłosione nogi, chodziło o fakt, że chyba nie do końca chciał przekonywać Crystal o tym, że faktycznie trochę stwardniał. — Ja też nie byłem wychowywany przez rodziców — wypalił bez namysłu, próbując odciągnąć temat od tej żenującej sytuacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz