Brunet kiwnął głową zgadzając się. Był ciekaw, jak jego współlokator walczył. Jaki miał styl. Jak się poruszał. Gab zwracał na uwagę przez częste treningi jakie odbywał ze swoim opiekunem. Zdarzało mu się także prowadzić kilka z nich z młodszymi grupami.
Cóż, rzeczywiście oczy i jad bazyliszka mogły być wielce pomocne przy walce o swoje życie. Liczył jednak, że nie poczuje na swojej skórze tego, a chłopak jedynie wspomniał o swoich atutach. Poczuł się w tą myślą jak największy hipokryta... Pragnął śmierci, a jednak się jej przeraźliwie bał. Bał się bólu jaki towarzyszył mu poprzednim razem. Samotności w tym krótkim momencie. Ciszy w jaką się odpływało.
Wzdrygnął się, gdy Vaherem ukazał swoje kły, po których spływał jad. Choć był młody, drobny i wyglądał niepozornie, Gabriele poczuł rosnący respekt do siedzącego naprzeciw chłopaka.
– Nie szczerz na mnie kłów. Nie zamierzam być twoim wrogiem – powiedział, choć miał ochotę także zdobyć się na mały pokaz siły. W końcu jeśli dostatecznie się skupił, to mógł wiele zrobić z ogniem. Czuł prawie cały czas gorąc płynący w jego żyłach, który tylko czekał na jego pozwolenie. Zaczął się nawet zastanawiać, czy wystarczyłoby mu mocy aby spalić cały ten budynek. Uśmiechnął się pod nosem i popuścił delikatnie zapory jakie stworzył w umyśle aby kontrolować ogień. Powietrze wokół niego zaczęło zaskakująco szybko zmieniać swoją temperaturę na wyższą. Poczuł jak jego ciało się rozluźnia, gdy nie musiał aż tak pilnować się. Może dołączenie do łowców nie było takim złym pomysłem. Jeśli miałby tam możliwość wykorzystania swoich umiejętności i mocy... Zaczął mu się podobać ten pomysł.
– Myślisz, że będziemy musieli iść do administracji szkoły aby zapisać mnie do łowców?
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz