Gabriele słuchał z cichym zainteresowaniem swojego rozmówce jedząc kanapki. Chłopak siedzący na przeciwko niego dużo wiedział na temat innych ras co mogło być dość przydatne, zważywszy na to, że Gab musiał jakiś czas pozostać w akademii. W dodatku był dość groźną istotą. Latynos uśmiechnął się w duchu. Trzymając się białogłowego raczej nikt głupi go nie zaczepi.
Jego ciemne oczy przeniosły się na długi ogon bazyliszka, który wylądował na stole. Przysunął swoją tace aby przy okazji jego śniadanie nie wylądowało na podłodze.
– Podejście do życia – parsknął cicho i spojrzał się w oczy Viperiosa. – Ciężko mieć dobre podejście do życia, gdy nie żyje się od kilkunastu lat. Zamiast tkwić tutaj, wolałbym być w domu... Jednak nie chce spalić połowy mieszkania.
Hiszpan był zirytowany. Pragnął wrócić do Simeona, znów trenować i mieć święty spokój. Nie myśleć o tym, że po Ziemi chodzi tyle różnych, dziwnych istot. Nie chciał należeć do tego świata. I choć minęło tyle lat, dalej nie chciał zaakceptować swojego losu. Z drugiej strony chciał panować nad swoją mocą. Tylko tyle, a może aż tyle.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz