Brunet zamrugał zaskoczony, gdy białowłosa istota stojąca przed nim wskazała na jego nazwisko na drzwiach. Nie dość, że nie spodziewał się odpowiedzi to jeszcze w takim tonie. A ton zdecydowanie mu się nie podobał. Może zbyt szybko ocenił niskiego chłopaka, który wydawał mu się dość spokojny. Zerknął szybko na drugie nazwisko przy jego własnym – które mógł przysiąc, że rano jeszcze nie znajdowało się na drzwiach. A nawet upewniał się przed wyjściem, że tylko on ma dostęp do otrzymanego pokoju.
– Masz coś do mojego nazwiska, Viperios? – uniósł brew prostując się. Wzrok jego współlokatora spoczął na nim, aż brunet poczuł się oceniany. Byłby hipokrytą, gdyby zwrócił uwagę chłopakowi o to. Przecież sam Salviati ocenił współlokatora w kilka sekund z wyglądu.
Latynos już miał sięgnąć do kieszeni aby wyjąć klucz do pokoju, jednak białogłowy uprzedził go w tym. Wydał z siebie oburzone sapnięcie na zdrobnienie jego imienia. Za kogo on się w ogóle uważał! Gabrysiu... Nosz! Wszedł podminowany za nim do pokoju i wyszukał wzrokiem swoją torbę, którą rzucił na jedno z łóżek. Opadł na miękki materac i zerknął na Viperiosa. Liczył, że choć jeden dzień, a raczej noc będzie mógł nacieszyć się samotnością w pokoju.
– Wyglądasz... dość normalnie - mruknął po dłuższej chwili, zastanawiając się i klnąc na siebie w myślach po co właściwie rozpoczyna z nim rozmowę. Doprawdy. Narzekał na brak spokoju, a z drugiej strony sam rozpoczynał konwersacje. Tyle sprzeczności. – Masz jakieś dziwne moce czy coś?
Gabriele zastanawiał się czy jeszcze go coś dziś zaskoczy, skoro pół dnia spędził z dziewczyną zmieniającą wygląd, która nawiasem mówiąc była naprawdę dziwną osobą.
– Masz coś do mojego nazwiska, Viperios? – uniósł brew prostując się. Wzrok jego współlokatora spoczął na nim, aż brunet poczuł się oceniany. Byłby hipokrytą, gdyby zwrócił uwagę chłopakowi o to. Przecież sam Salviati ocenił współlokatora w kilka sekund z wyglądu.
Latynos już miał sięgnąć do kieszeni aby wyjąć klucz do pokoju, jednak białogłowy uprzedził go w tym. Wydał z siebie oburzone sapnięcie na zdrobnienie jego imienia. Za kogo on się w ogóle uważał! Gabrysiu... Nosz! Wszedł podminowany za nim do pokoju i wyszukał wzrokiem swoją torbę, którą rzucił na jedno z łóżek. Opadł na miękki materac i zerknął na Viperiosa. Liczył, że choć jeden dzień, a raczej noc będzie mógł nacieszyć się samotnością w pokoju.
– Wyglądasz... dość normalnie - mruknął po dłuższej chwili, zastanawiając się i klnąc na siebie w myślach po co właściwie rozpoczyna z nim rozmowę. Doprawdy. Narzekał na brak spokoju, a z drugiej strony sam rozpoczynał konwersacje. Tyle sprzeczności. – Masz jakieś dziwne moce czy coś?
Gabriele zastanawiał się czy jeszcze go coś dziś zaskoczy, skoro pół dnia spędził z dziewczyną zmieniającą wygląd, która nawiasem mówiąc była naprawdę dziwną osobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz