Razem z Ateą szli przez korytarz, na którym zaczęło tłoczyć się coraz więcej zaspanych nastolatków; jedni przemykali do łazienek, drudzy do stołówki, a inny po całonocnych imprezach, zbrukani i nie do końca trzeźwi, wracali do swoich pokoi. Ani NamGi, ani Beamont, nie wyróżniali się z tego tłumu jakoś szczególnie; wyglądali tak samo marnie jak cała reszta umęczonych uczniów.
— No tak, z całą pewnością ktoś jeszcze zamąci ci w głowie — przytaknął, kiedy powoli weszli w część zachodniego skrzydła dormitorium.
— Miłość chyba lubi pojawiać się niespodziewanie, więc na pewno i ty się nie uchronisz — uśmiechnął się pokrzepiająco i zerknął w stronę wilczycy, chcąc dać jej do zrozumienia, że może na niego liczyć w razie gorszych dni.
Może wcześniej nie byli ze sobą jakoś szczególnie blisko, ale te długie godziny spędzone na dzisiejszym treningu sprawiły, że NamGi poznał ją wystarczająco blisko, by uznać się za jej dobrego kolegę, który chętnie pomoże w ponurych momentach.
— Ah, ja chyba też będę musiał trochę odpocząć — przyznał, kiedy już stanęli przed drzwiami jej pokoju.
— Słuchaj, Atea ... — zagaił, drapiąc niepewnie swój policzek. — Pójdziesz ze mną do Mrocznego Lasu? Mam tam jedną sprawę do załatwienia i chyba nie chciałbym iść samemu.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz