By
Afuś
|
19:05
|
Uspokojona słowami Anvilla usadowiła się wygodnie i sprawnie otworzyła kolejne butelki, jak gdyby robiła to od zawsze. Zaskakujące, że wystarczył jeden wieczór by się wprawić. Obyło się nawet bez większych pęknięć na rękach, jedynie na otwieraczu pozostało odrobinę lśniącego pyłu.
Przy pierwszym łyku znów poczuła dziwaczną nutkę goryczy, do której zdecydowanie jeszcze nie przywykła, ale już po chwili pozostała czysta słodycz owoców leśnych.
— W sumie nie są chyba jakoś bardzo przeciwnikami, ale nigdy się u nas nie piło i mówili, że nie warto więc no nie wiem, po prostu trochę mi głupio. — Zamyśliła się nieco. W sumie czemu miałoby być głupio? — W sumie ciebie chyba bardziej stawiałoby w złym świetle. Tata mógłby pomyśleć, że chcesz mnie upić, albo coś, więc mam nadzieje, że go nie tknie, żeby tu zajrzeć. — Znów pociągnęła większy łyk.
Crystal nie zauważyła nawet kiedy zaczęła lekko bujać się w rytm muzyki. Nie było to coś, czego słuchała na co dzień, ale działało na nią podobnie jak muzyka alternatywna. Gdy miłosne uniesienia w pokoju obok ustały, para mogła jeszcze lepiej delektować się muzyką i alkoholem.
— Inna? W jakim sensie? — Zaciekawiła się — chodzi o włosy, czy o to, że ogólnie nie jestem podobna? — Przeczesała odruchowo grzywkę. Przez włosy miała na myśli oczywiście ich kolor, a co za tym idzie minerał z jakiego są zbudowani. Jasne, mieniące się czasem tęczą włosy Crystal faktycznie mocno odbiegały od wściekle pomarańczowych bursztynów. Jedno i tak wynikało z drugiego i na oba pytania była jedna prosta odpowiedź.
— Jestem adoptowana. — Rzuciła bez skrępowania. Nigdy zresztą się tego nie wstydziła. Czasami zastanawiała się, dlaczego biologiczni rodzice jej nie chcieli, ale gdyby nie to, nie trafiłaby do kochającej rodziny bursztynów. Lepsze to, niż gdyby rozbili ją, gdy była jeszcze małym kamyczkiem.
— Inna? W jakim sensie? — Zaciekawiła się — chodzi o włosy, czy o to, że ogólnie nie jestem podobna? — Przeczesała odruchowo grzywkę. Przez włosy miała na myśli oczywiście ich kolor, a co za tym idzie minerał z jakiego są zbudowani. Jasne, mieniące się czasem tęczą włosy Crystal faktycznie mocno odbiegały od wściekle pomarańczowych bursztynów. Jedno i tak wynikało z drugiego i na oba pytania była jedna prosta odpowiedź.
— Jestem adoptowana. — Rzuciła bez skrępowania. Nigdy zresztą się tego nie wstydziła. Czasami zastanawiała się, dlaczego biologiczni rodzice jej nie chcieli, ale gdyby nie to, nie trafiłaby do kochającej rodziny bursztynów. Lepsze to, niż gdyby rozbili ją, gdy była jeszcze małym kamyczkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz