Rozmowa prowadzona między Cristą, a Aldertem była naprawdę przyjemna. Choć wiele nie wnosiła do ich znajomości, nie zdradzała szczegółów ich życia, to wystarczyła, aby przyjemnie im się szło przez korytarze szkoły. Dziewczyna nawet potrafiła zapomnieć o swojej wielkiej wyobraźni dotyczącej potworów czających się w mroku. Grzecznie także czekała na odpowiedź bruneta dotyczącą nauki w akademii.
Nim Aldert zdołał dokończyć swoją odpowiedź rudowłosa zauważyła kątem oka jak coś szybko przemyka obok nich. Drgnęła wystraszona – choć sama nie była pewna czego. Już chciała parsknąć na swoje irracjonalne zachowanie, gdy rozległ się nagły huk, a wiszące przy suficie lampy zaczęły spadać tuż przed nimi roztrzaskując się o kamienną posadzkę. Tym razem z ust dziewczyny wyrwał się krótki okrzyk zaskoczenia. Czuła jak jej serce zaczyna mocnej walić w piersi.
– Uspokój się – szepnęła sama do siebie, aby przypadkiem nie stać się niewidzialną, czy aby jej włosy nie zrobiły jej się białe ze strachu. Chciała zachować resztki normalności przed mężczyzną.
Skupiła się na rozglądającym się Aldercie i sama zmrużyła oczy by dostrzec coś w ciemności, jaka zapanowała na korytarzu. Poruszyła się i od razu usłyszała jak jej buty pchnęły kawałki szkła. Znów poczuła panikę, którą chciała zdusić w środku. Złapała się mimo woli stojącego obok mężczyzny zaczynając rozumieć, że ten widział lepiej od niej w ciemności.
– N-nic mi nie jest... – odpowiedziała i znów rozejrzała się, mrugając aby przyzwyczaić się choć trochę do ciemności. – Widzisz coś? Wiesz, co to było? – spytała cichutko bojąc się, że jakikolwiek głośniejszy dźwięk mógłby znów sprowadzić to coś, co ich wystraszyło.
Powoli ruszyli przez korytarz, a szkło trzeszczało pod ich butami. Dziewczyna polegała całkowicie na swoim towarzyszu idąc równo z nim. Zacisnęła palce na przedramieniu bruneta słysząc jak coś przebiega przed nimi. Usta jej drgnęły, a oczy zacisnęła, jakby to miało sprawić, że to coś jej nie zauważy. Kolejna lampa pękła tuż nad ich głowami, a szkło rozbite na drobne kawałeczki spadło na nich. Crista wystraszona przylgnęła bokiem do stojącego obok mężczyzny.
– Zginiemy... – wymamrotała, będąc pewna, że jeśli nie zginą przez to coś, to Crista po prostu umrze na zawał. Cholera... A przecież nie miała jeszcze nawet dwudziestu lat! Całe życie przed nią! Zaczęła się nakręcać, więc wzięła kilka wdechów i wydechów powietrza, aby uspokoić się.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz