Khalid uśmiechnął się do niej przyjaźnie i odstąpił jeszcze pół kroku w tył, nie chcąc naruszać jej przestrzeni osobistej; zwłaszcza że dziewczyna była naprawdę mała, i Raza podejrzewał, że codziennie musiała walczyć o to, żeby nie zostać staranowaną przez wielkie istotny, które często przemykały korytarzami akademii.
— Mh, to na pewno nie przygarnęłaś jeszcze żadnego smoka, co? — zagaił, spoglądając w jej stronę. Khal raczej rzadko interesował się nowo poznanymi osobami, ale musiał przyznać, że akurat ona sprowokowała go do bycia trochę ciekawskim. Spędził w tej szkole już jakiś czas i na ogół - choć nie zawsze - uczniowe charakteryzowali się czymś nadprzyrodzonym; jedni mieli długie ogony, drudzy włochate uszy, inni skrzydła, czy rogi, a ona wyglądała zupełnie ... Normalnie.
Jak zwyczajny człowiek.
Raza cudem powstrzymał się od nachalnego zapytania o jej rasę i zamiast tego sięgnął ponad głową dziewczyny w stronę planu lekcji, ściągając go.
— W takim razie będziemy razem chodzić na zajęcia — poinformował i podał jej równiutko zgiętą kartkę. — Masz, przyda ci się. I tak powieszą nowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz