Khal zaśmiał się razem z Sonią, chociaż wprawdzie dalej czuł się nieco skrępowany. Niby nic wielkiego się nie stało, bo przecież wszystko było kwestią najzwyklejszego przypadku, a jednak trochę onieśmieliła go bliskość, w jakiej przez chwilę oboje się znajdowali, a jeszcze bardziej fakt, że właściwie nie miał nic przeciwko i ostatecznie w pewien pokrętnie ulotny sposób, było to przyjemne.
Chociaż w gruncie rzeczy nie powinien nawet o tym myśleć, a już tym bardziej jakkolwiek fantazjować, bo całość tej sytuacji trwała najwyżej piętnaście sekund.
Raza spoglądnął na dziewczynę i pokręcił głową.
— Nie no, skąd — zaprzeczył zaraz i wygładził swój wymięty T-shirt. — Aż tak śmiercionośna nie jesteś, nic mi nie jest — mruknął z uśmiechem i spoglądnął na bok, w stronę smoka, który bezprzerwy się im przyglądał. Raza odniósł dziwne wrażenie, że gad właściwie jest dumny, czy nawet rozśmieszony sytuacją, którą sam zresztą sprowokował.
I w pewien sposób nawet go to rozbawiło.
Khalid przynajmniej faktycznie mógł się przekonać o tym, że Cidroilith naprawdę miały niesamowity temperament, o którym tak często wspominano na lekcjach i przed którym czasami nawet ich ostrzegano.
Ten konkretny jednak wydawał mu się być łobuziarski w ten sympatyczny i całkowicie niegroźny sposób.
— Nie sądziłem nawet, że mi się uda — zaśmiał się. — Zaskoczyłaś mnie trochę — dodał, kiedy jego ramiona podskakiwały wesoło w rytm trochę głupkowato-brzmiącego śmiechu szatyna.
— W każdym razie nie masz za co dziękować — odparł, kiedy odrobinę się uspokoił, posyłając jej łagodny uśmiech.
— Sonia — powtórzył nieznacznie zamyślony. — Ładnie — uśmiechnął się w jej stronę i postawił jeden krok naprzód. — Skoro już wybrałaś smoka i... On wybrał ciebie, to chodźmy. Musisz podpisać parę dokumentów i będzie twój — zaproponował, czekając aż dziewczyna do niego dołączy.
— A.. Przyznam, że trochę jestem ciekawy, za co tutaj trafiłaś? W sensie, jakiej rasy jesteś? Nie wydaje mi się, żebym widział tutaj kogokolwiek podobnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz