Młoda kobieta nie potrafiła się odnaleźć w tym wymiarze. Było to dla niej coś niewyobrażalnego, wykraczającego poza jej wyobraźnię. Przecież niedawno co umarła, a teraz znalazła się tu. W tej obrzydliwej, ograniczonej formie potwora. Spojrzała na dość krótkie szpony u swojej dłoni. Na jej skórę, która była nienaturalnie pomarańczowa, niczym młoda mandarynka. Wydała z siebie zwierzęcy, niezadowolony pomruk, który normalnego człowieka przyprawiłby o dreszcze. Ale no właśnie. Już nie jest człowiekiem, no i nigdy nie będzie. Może gdyby za życia była lepszym człowiekiem, to nie stałaby tu teraz, nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
Jej przodkowie, którzy podzielili jej marny los, wysłali ją do akademii, by szkoliła się teraz jako magiczne stworzenie w tym wymiarze. Nie, ona nie uważała się za stworzenie. Raczej za wynaturzenie. Nigdy przecież nie wierzyła w żadne bajeczki o wróżkach, a teraz widzi jakieś skrzydełka co chwilę. Stanęła przed sporymi wrotami do akademii. Wyglądała jak zamek, jednak przez okna widziała, że wnętrze było raczej nowoczesne. Nie mogła się nadziwić wielkości budowli. Ani ilości istot, których w ludzkim życiu nie było dane jej spotkać. Przerażało ją to, a z drugiej strony czuła, że przecież teraz sama jest monstrum. Nie powinna się obawiać. Jej rozmyślania przerwało słabe uderzenie w nią. Zmarszczyła brwi i spojrzała w dół na jakiegoś małego chłopaka. Strasznie blady, wręcz biały. Oczy zasłonięte opaską. I chyba kątem oka dostrzegła ogon. Wyglądał jak u jakiegoś węża. Zasyczał coś pod nosem, ale Hana nie zwróciła na to uwagi. Był to pierwszy osobnik spoza jej rodziny z którym miała jakkolwiek doczynienia.
Marszcząc czoło, uniosła jedną brew w górę. Jego przeprosiny były dziecinne. Wyciągnęła obie ręce, uważając żeby go nie podrapać, złapała pod pachy i jednym ruchem pociągnęła ku górze, by ustawić go na nogi. Jej mina złagodniała.
Jej przodkowie, którzy podzielili jej marny los, wysłali ją do akademii, by szkoliła się teraz jako magiczne stworzenie w tym wymiarze. Nie, ona nie uważała się za stworzenie. Raczej za wynaturzenie. Nigdy przecież nie wierzyła w żadne bajeczki o wróżkach, a teraz widzi jakieś skrzydełka co chwilę. Stanęła przed sporymi wrotami do akademii. Wyglądała jak zamek, jednak przez okna widziała, że wnętrze było raczej nowoczesne. Nie mogła się nadziwić wielkości budowli. Ani ilości istot, których w ludzkim życiu nie było dane jej spotkać. Przerażało ją to, a z drugiej strony czuła, że przecież teraz sama jest monstrum. Nie powinna się obawiać. Jej rozmyślania przerwało słabe uderzenie w nią. Zmarszczyła brwi i spojrzała w dół na jakiegoś małego chłopaka. Strasznie blady, wręcz biały. Oczy zasłonięte opaską. I chyba kątem oka dostrzegła ogon. Wyglądał jak u jakiegoś węża. Zasyczał coś pod nosem, ale Hana nie zwróciła na to uwagi. Był to pierwszy osobnik spoza jej rodziny z którym miała jakkolwiek doczynienia.
Marszcząc czoło, uniosła jedną brew w górę. Jego przeprosiny były dziecinne. Wyciągnęła obie ręce, uważając żeby go nie podrapać, złapała pod pachy i jednym ruchem pociągnęła ku górze, by ustawić go na nogi. Jej mina złagodniała.
— Dramatyzujesz — jej głos był nieco chrypkowaty. Mówiła czystym angielskim, płynnie i wyraźnie. Z typowo amerykańskim akcentem. Mimo, że była Japonką, to wakacje często spędzała ze znajomymi bądź rodziną w Ameryce, stąd taka umiejętność. Dość nietypowa u Japończyków, którzy nie przejmowali się nauką języków obcych w takim stopniu, jak w Europie.
— Nic się nie stało — okręciła wokół długiego i dość ostrego paznokcia kosmyk swoich kruczoczarnych włosów, ilustrując młodego człowieka ciekawskim spojrzeniem.
— Pomożesz mi? — nie chciała prosić o pomoc, ale nie potrafiła się odnaleźć w takim kompleksie.
Czekając na odpowiedź, bezczelnie świdrowała go swoim pustym spojrzeniem. Był bardzo ładny. Nieco kobiecy, ale widać było, że to jednak chłopak. Jasne włosy mu pasowały, a mocno zabarwione usta idealnie z nimi kontrastowały.
Czekając na odpowiedź, bezczelnie świdrowała go swoim pustym spojrzeniem. Był bardzo ładny. Nieco kobiecy, ale widać było, że to jednak chłopak. Jasne włosy mu pasowały, a mocno zabarwione usta idealnie z nimi kontrastowały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz