By
Afuś
|
01:48
|
Crystal obudziła się dopiero gdy pociąg zatrzymał się, szarpiąc gwałtownie całym wagonem. Dziewczyna o razu złapała się kurczowo ramienia kolegi, unikając tym samym zsunięcia się z siedzenia.
Pociąg skończył bieg.
— Już na miejscu? — Wyjrzała szybko przez okno i wyciągnęła telefon by posłać bratu szybkiego smsa.
— Wolicie iść na nogach, czy skoczymy na szybką kawę na stacji i poczekamy aż Ruby po nas podjedzie? — Zerknęła na przyjaciół jednak po chwili zastanowienia doszła do wniosku, że piechotą dotrą do domu znacznie szybciej. — Dobra idziemy.
Wyminęła świeżo odremontowany (w końcu skończony!) budynek stacji i skręciła w stronę dość zatłoczonej głównej uliczki. Od czasu do czasu upewniała się czy przyjaciele jeszcze się nie zgubili, szczególnie gdy zniknęła nagle za winklem i potrzebowała chwili by uświadomić sobie, że mogli nie zauważyć gdzie właściwie ją wcięło.
Pensjonat znajdował się nieco na uboczu. Znajdowały się tam jeszcze jakieś sklepy czy atrakcje, ale do centrum było stąd trochę daleko. Na szczęście zejście na plażę było dosłownie uliczkę dalej, a po co komu centrum skoro może się smażyć plackiem na plaży?
— To tutaj — rzuciła dumnie stając pod domkiem, a raczej jedną z dwóch bram, tą która prowadziła do części zamieszkanej przez rodzinę. Druga brama była nieco szersza, prowadziła do pokoi na wynajem. Miała nadzieję że w razie czego Gideon i Edith będą mogli spać w razie czego w jej pokoju, schody w części turystycznej były koszmarne. Dziewczyna szybko otworzyła bramę kluczem, tak samo jak chwilę później zręcznie rozbroiła drzwi.
— Jestem! — zawołała od progu. Jednak nikt jej nie odpowiedział...
— O — Brat wychylił się ze swojego pokoju dopiero po chwili — miałem po ciebie wyjść — rzucił, spoglądając na przyjaciół Crystal. Na chwilę zawiesił oko na Edith, jednak do Gideon przykuł jego uwagę na dłużej.
— No hej — rzucił z zalotnym uśmiechem przeczesując połyskujące, czerwone włosy. — Ruby jestem.
W marnych próbach podrywu przeszkodziła mu matka, która ze ścierką w srebrnej ręce wyparowała z kuchni.
— Crystal!!! — zapiała na widok córki by już po chwili zamknąć ją w żelaznym uścisku.
— Mamooo, ukruszysz mnie...
Kobieta jednak nie słuchała,wciąż męcząc dziewczynę. Przestała dopiero gdy zauważyła dwójkę, stojącą nadal niezręcznie w przedpokoju
— A to kto to taki to? — Rzuciła wyraźnie zaciekawiona. W końcu Crystal pierwszy raz od wieków przyprowadziła kogoś do domu.
— To moi przyjaciele, Edith i Gideon, poznaliśmy się w szkole.
— KOCHANIE, SŁYSZAŁEŚ, CRYSTAL PRZYPROWADZIŁA PRZYJACIÓŁ!
Na reakcję ojca nie trzeba było czekać długo. Zbiegł po schodach tak szybko, jak gdyby od tego zależało jego życie, jednak gdy zajął w końcu miejsce przy żonie i przyjrzał się gościom, wyrzucił z siebie jedynie ciche i dość niezręczne.
— Ło prosze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz