Equustrion zimowy? Musi poczytać kiedyś o nich. W końcu jej wiedza na temat istot, które może spotkać w akademii była bardzo ograniczona, cały ten świat fascynował ją. Chciała wszystko lepiej rozumieć. Stop - upomniała się. Znów za dużo myślała, a w końcu Elijah zadał jej pytanie o jej rasę. Szybko przeanalizowała w głowie jak mogłaby odpowiedzieć na pytanie.
- Mogłabym moją rasę wpisać w jakąś odmianę skrzatów lub istot mieszkających wśród ludzi. Kiedyś Vattar pomagało ludziom wśród codziennych obowiązków. Zsyłało szczęście na domy i gospodarstwa, a także mogło leczyć z różnych chorób. Jednak gdy ktoś chciał nas przegonić… Oblewali nas gorącą wodą, przepędzając z wiosek. Wtedy Vattar mogło zesłać choroby i same nieszczęścia. Ci, którym nie przeszkadzała nasza obecność, wystawiali kosze z jedzeniem oraz słodkościami by wrócić do naszych łask - odpowiedziała z uśmiechem historię, którą przekazała jej kiedyś matka. - Może stąd moje zamiłowanie do słodkich rzeczy… Co do mocy, bo o nie także pytałeś… Posiadamy umiejętność zmiany wyglądu.
Zakręciła na palec pasmo swoich rudych włosów. Chciała znów zmienić ich barwę, jednak uzyskała jedynie lekkie przyciemnienie kosmyków.
- Nie do końca mi to jeszcze wychodzi i raczej czystym przypadkiem coś zmieniam u siebie w wyglądzie - parsknęła. - Potrafię stać się na krótką chwilę niewidzialna. Oraz mogę zesłać na kogoś szczęście lub fatum…
Raczej wolała pominąć to, że jej rasa była drobnymi złodziejami, a ona niestety to odziedziczyła. Była małą, drobną kleptomanką, która wręcz gardziła tym co robi, ale nie umiała się powstrzymać. Przecież nie specjalnie zsunęła sygnet Elijaha z palca. Zrozumiała swój błąd przez całe zamieszanie dopiero na zewnątrz.
- A ty, Elijah? Masz jakieś moce? - spytała licząc, że nie zanudziła szarookiego swoją odpowiedzią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz