Również się delikatnie uśmiechnął na podziękowanie, jakie obaj dostali ze strony dziewczyny. Przez większość drogi do skrzydła szpitalnego przyglądał się dwójce nowo poznanych znajomych. Chociaż nie robili oni nic specjalnego, odnosił dziwne wrażenie, że coś ich łączy. Nie był w stanie dokładnie określić co, ale po prostu wydawało mu się, że ich relacja nie jest taka, jak u zwykłych kolegów z klasy. Postanowił jednak ich o to nie wypytywać z kilku powodów: z tego, że Fausta nie wyglądała, jakby była na siłach do pogaduszek, a James był bardziej przejęty jej stanem niż czymkolwiek innym w tym momencie; z tego, że nie znał ich przecież za dobrze i nawet na dobrą sprawę nie miał podstaw, by tak o nich uważać czy chociażby z tego, że byłoby to bardzo wścibskie i nachalne zachowanie z jego strony.
Kiedy znaleźli się już w odpowiednim miejscu i dziewczyna złożyła drobne całusy na ich policzkach, wróżka uśmiechnęła się szerzej, odrobinę się przy tym rumieniąc. Trudno było nawet samemu Sítheachowi stwierdzić, czemu tak drobny gest z jej strony go tak poruszył, rozczulił i przede wszystkim wywołał różowy kolor na jego policzkach, ale postanowił tego w żaden sposób nie komentować, w nadziei że pozostała dwójka też nic o tym nie wspomni.
Odłożył ostrożnie plecak dziewczyny obok łóżka, na którym ta nieco wygodniej się ułożyła, po czym oddał Jamesowi także jego bagaż. Jeszcze raz spojrzał w stronę blondwłosej i odezwał się do niej cicho:
- Obyś szybko poczuła się lepiej. Słodkich snów. - poprawił sobie torbę na ramieniu, po czym ruszył w stronę wyjścia z pomieszczenia, zerkając przy tym czy białowłosy również zmierza w tę stronę. Otworzył drzwi, po czym stanął w progu z dłonią dalej trzymaną na klamce, czekając aż jego nowy kolega przejdzie pierwszy. Kiedy już się to stało, po cichu zamknął za nimi drzwi i zerknął na białowłosego.
- Na pewno jej się niedługo polepszy. - powiedział do niego po chwili, samego siebie przy tym nieco dziwiąc. Nie do końca rozumiał skąd ta nagła potrzeba pocieszenia, na dobrą sprawę, wciąż nie do końca znajomego mu chłopaka. Być może dlatego, że widział, jak ten się martwi o fauna, a może po prostu chciał go trochę uspokoić, tak o, bez jakiegoś większego powodu. Nieświadomie znów zaczął zaciskać palce na pasku torby, trochę się nim w ten sposób bawiąc, a trochę odwracając swoje myśli od zmieszania, które z jakiegoś powodu zajęło teraz jego głowę i myśli.
Blondyn nieco pospiesznie wykonał krok przed siebie, wyprzedzając przy tym trochę swojego towarzysza, przy czym zapytał go, odwracając w jego stronę głowę:
- To wracamy? -
Kiedy znaleźli się już w odpowiednim miejscu i dziewczyna złożyła drobne całusy na ich policzkach, wróżka uśmiechnęła się szerzej, odrobinę się przy tym rumieniąc. Trudno było nawet samemu Sítheachowi stwierdzić, czemu tak drobny gest z jej strony go tak poruszył, rozczulił i przede wszystkim wywołał różowy kolor na jego policzkach, ale postanowił tego w żaden sposób nie komentować, w nadziei że pozostała dwójka też nic o tym nie wspomni.
Odłożył ostrożnie plecak dziewczyny obok łóżka, na którym ta nieco wygodniej się ułożyła, po czym oddał Jamesowi także jego bagaż. Jeszcze raz spojrzał w stronę blondwłosej i odezwał się do niej cicho:
- Obyś szybko poczuła się lepiej. Słodkich snów. - poprawił sobie torbę na ramieniu, po czym ruszył w stronę wyjścia z pomieszczenia, zerkając przy tym czy białowłosy również zmierza w tę stronę. Otworzył drzwi, po czym stanął w progu z dłonią dalej trzymaną na klamce, czekając aż jego nowy kolega przejdzie pierwszy. Kiedy już się to stało, po cichu zamknął za nimi drzwi i zerknął na białowłosego.
- Na pewno jej się niedługo polepszy. - powiedział do niego po chwili, samego siebie przy tym nieco dziwiąc. Nie do końca rozumiał skąd ta nagła potrzeba pocieszenia, na dobrą sprawę, wciąż nie do końca znajomego mu chłopaka. Być może dlatego, że widział, jak ten się martwi o fauna, a może po prostu chciał go trochę uspokoić, tak o, bez jakiegoś większego powodu. Nieświadomie znów zaczął zaciskać palce na pasku torby, trochę się nim w ten sposób bawiąc, a trochę odwracając swoje myśli od zmieszania, które z jakiegoś powodu zajęło teraz jego głowę i myśli.
Blondyn nieco pospiesznie wykonał krok przed siebie, wyprzedzając przy tym trochę swojego towarzysza, przy czym zapytał go, odwracając w jego stronę głowę:
- To wracamy? -
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz