By
Tyna
|
14:32
|
Gdy NamGi wygodnie ułożył się na jej łóżku, Rowena przewróciła oczami, po czym wyciągnęła poduszkę spod jego głowy, uderzając go ostatni raz. Nie podobało jej się to, że tak po prostu ją skwitował i w taki sposób zakończył tę rozmowę, bo skoro już sam zaczął się wtrącać w sprawy między nią a jej rodzicami, mógł chociaż zechcieć podzielić się z nią swoim zdaniem na ten temat. Zdecydowała jednak już tego nie drążyć i faktycznie odpuścić.
Trzeba jednak przyznać, że brak jakiegokolwiek przekonania z jej strony wywołał w niej trochę sprzecznych emocji. Sama była zupełnie pewna swojej racji. Siedziała w tym gównie już zdecydowanie zbyt długo, żeby nie wiedzieć, jak to wszystko wygląda, i tego nie rozumieć.
Dziewczyna westchnęła ciężko, po czym ułożyła się obok NamGiego.
Wkrótce okazało się, że nie może powstrzymać się od wtulenia się ciepłe, męskie ciało, które pachniało uzależniającą mieszanką świeżości i jego naturalnego zapachu. Rowena bez skrępowania wsunęła jedną dłoń pod jego koszulkę, by móc czuć pod palcami jego skórę, a potem błądzić po niej dłonią, zarysowując dotykiem niewielkie kółka na jego brzuchu i klatce piersiowej.
I chociaż jeszcze tej nocy siedzieli na dachu szkoły, absolutnie nie hamując się przed swoją bliskością, Rowena czuła się tak, jakby nie widziała się z NamGim całe wieki i równie długo nie miała okazji się do niego przytulić, o pocałunkach już nie wspominając. Dlatego też, już chwilę później, gdy udało jej się ułożyć naprawdę wygodnie i nic jej już nie przeszkadzało, schowała twarz w zagłębieniu jego szyi, gdzie już bez skrępowania mogła napawać się jego zapachem, który w dziwny i bardzo szybki sposób niezmiernie sobie ukochała. Zaczęła składać drobne, krótkie pocałunki na jego szyi, cały czas przesuwając dłonią po jego torsie. Na jej ustach widniał niewielki, ale pełny rozanielenia uśmiech.
– Cudownie pachniesz... – szepnęła, nie zastanawiając się ani chwili nad tym, co powiedziała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz