By
Tyna
|
15:47
|
Rowena mocno zacisnęła palce na pościeli, na której leżała, próbując w ten sposób dać upust swoim silnym emocjom i pragnieniom, które w tamtym momencie zaczęły się w niej kumulować, tworząc coś, czego sama dziewczyna powoli już nie mogła wytrzymać. Z jej ust wyrwało się ciche, niemalże zwierzęce, gardłowe warknięcie, gdy z pełną siłą dotarło do niej, że NamGi znowu się z nią drażni. Nie chciała się nigdzie spieszyć, ale bagaż nowych doświadczeń, który raz po razie coraz bardziej się powiększał, sprawiał, że zaczęła się już cholernie niecierpliwić. Znowu lekko zadrżała.
– Nie drażnij się ze mną – sapnęła w pewnym momencie, ledwo mogąc kontrolować swój własny głos.
I chociaż nadal chciała sprawiać chociaż pozory jakiejkolwiek kontroli nad sobą, własnym ciałem i wszystkim, co się wokół niej działo, już nie była w stanie. Szczególnie wtedy, gdy chłopak zsuwał z niej kolejne ubrania, a potem zrzucał na podłogę bez absolutnie żadnego skrępowania, wywołując coraz to więcej niekontrolowanych reakcji jej ciała. Gwałtownie zatrzymała powietrze w płucach, gdy zdała sobie sprawę z tego, że NamGi zaczął zębami ściągać z niej ostatni skrawek materiału, a jego nos od czasu do czasu muskał jej skórę w tak cudownie wrażliwych i pragnących dotyku miejscach. Robił z nią, co tylko chciał, a ona mu na to pozwalała, czując narastające podniecenie za każdym razem, gdy całował kolejny skrawek jej skóry. Gdy od czasu do czasu lekko uchylała powieki, by nieco zamglonym spojrzeniem zerknąć na NamGiego, obserwowała, jak coraz bardziej tracił zmysły i robił rzeczy, o które raczej by go nie posądziła, nawet jeśli znali się już dłuższą chwilę.
W tamtym momencie odkrywała tę stronę swojego chłopaka, której nie domyślała się, że w ogóle istnieje, ale cokolwiek się w nim budziło, cholernie jej się to podobało i zupełnie nie miałaby nic przeciwko, gdyby mogła widywać go takiego częściej.
Tak samo jak, o dziwo, podobało jej się to, że była mu zupełnie uległa.
Pozornie nieujarzmiona, dzika duszyczka z zamiłowaniem do prowokacji, niebezpieczeństwa oraz jakiejś dziwnej kontroli całkowicie poddawała się woli ciepłych, męskich dłoni i miękkich, mokrych ust, które błądziły po niej nieustannie. Naga, bezbronna, może nawet nieco niewinna, poznająca coś zupełnie nowego, z silnymi emocjami i podnieceniem, które się w niej gromadziły, oddawała się NamGiemu całkowicie, nie mogąc już się doczekać momentu aż doprowadzi ją w końcu do rozkosznego obłędu.
A jemu nigdzie się nie spieszyło.
Rowena dość niezgrabnie, lekko trzęsącymi się dłońmi chwyciła za brzeg spodni NamGiego. Samymi palcami zaczęła powoli je zsuwać, mając nadzieję, że chłopak bez żadnego problemu zrozumie, o co jej chodzi. W tej pozycji sama niewiele mogła zdziałać, więc jedynie trochę się przesunęła, żeby było im obojgu jeszcze trochę wygodniej.
Z jej ust cały czas wydostawał się ciężki, przyjemnie ciepły oddech, którym pieściła skórę chłopaka za każdym razem, gdy zbliżał się do jej twarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz