By
Tyna
|
01:37
|
Rowena uśmiechała się trochę szerzej, robiąc krok bliżej, gdy objął jej nogi. Sama też jeszcze raz przegłaskała jego włosy, zakładając dwa krótkie kosmyki za ucho.
Już miała zamiar oznajmić mu z ogromną satysfakcją, że owszem, świetnie jej się spało, podczas gdy on wyglądał na nieco zmęczonego, ale nie zdążyła nawet otworzyć ust, gdy znowu usłyszała obok siebie głos nauczycielki, a przez głowę dziewczyny przemknęło pytanie, jak ona to robiła, że pojawiała się w jednej chwili niemalże zupełnie niezauważona.
Rowena odwróciła głowę w jej stronę, znowu napotykając jej chłodne spojrzenie.
– Nie, tak się składa, że...
– Ani słowa – ucięła szybko kobieta, nie dając jej nawet dokończyć zdania. – Do roboty.
Nauczycielka nie odeszła, dopóki Rowena nie chwyciła dłoni NamGiego i nie zrobiła kroku w stronę innych uczniów, ciągnąc chłopaka za sobą. Dopiero kiedy zobaczyła, że faktycznie mają zamiar przestać się obijać, zaczęła zajmować się kimś innym, co jakiś czas zerkając na nich kątem oka.
– Podpadłeś jej trochę? – zapytała dziewczyna, uśmiechając się nieco złośliwie.
I dopiero kiedy stanęła naprzeciw NamGiego, układając wygodniej szablę w dłoni, przypomniała sobie o tym, że zdecydowanie wolała mieć chłopaka przy sobie, jako sojusznika, niż próbować się z nim mierzyć.
Gdzieś w myślach zamajaczyło jej wspomnienie zimnych, ciemnych jaskiń.
Rowena przyjęła względnie poprawną, stabilną postawę, cały czas patrząc na twarz stojącego naprzeciw niej chłopaka z lekkim uśmiechem. I chociaż z reguły wiedziała, co robi, i co nieco potrafiła, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że z nim raczej nie miała nawet szansy się równać.
Nie zmieniało to jednak faktu, że miała ochotę mu przyłożyć raz czy dwa.
Ot, tak dla rozrywki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz