Azjata uśmiechnął się leniwie i z cichym, błogim westchnięciem zamknął oczy, kiedy jej palce zakradły się do jego kompletnie rozmierzwionych włosów i bezpospiesznie, z pełnią czułości, zaczęły je smagać i delikatnie układać. NamGi ułożył się niego wygodniej na wymiętolonej poduszce i wsunął dłoń na jej plecy, które wyeksponowały się jeszcze bardziej, kiedy Rowena położyła się na brzuchu. Powoli zaczął jeździć opuszkami palców w dół, czule dotykając jej ramion, łopatek, linii kręgosłupa i pośladków, ilekroć zsunął się wystarczająco nisko.
— Mhm, masz mnie całego — mruknął cicho, uchylając powiek, by jeszcze raz spoglądnąć na jej cudowną twarz, której widok kompletnie go oczarował. Za każdym razem Rowena wyglądała pięknie, ale było w tym wszystkim coś, co sprawiło, że po ich absolutnie cudownym zbliżeniu, jej oczy lśniły jeszcze bardziej, a ona sama wyglądała śliczniej niż zazwyczaj.
Błogość i lenistwo tej chwili sprawiły, że Dong nie marzył o niczym więcej poza niewielką prośbą, by trwać z nią już tak na zawsze; bez problemów, bez trosk i obowiązków; po prostu blisko siebie i swoich ciał.
NamGi przeciągnął się leniwie z długim mruknięciem i ponownie spojrzał na Rowenę, z pełnią mocy uświadamiając sobie, że od dzisiaj oficjalnie była jego dziewczyną; a to samo w sobie było słodsze niż ten truskawkowy smak, który wczoraj spijał z jej ust.
Kiedy szedł do tej Akademii nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie (i że w ogóle) znajdzie to, czego bezwiednie szukał niemal od zawsze.
— Pamiętasz jak wczoraj na tej łodzi — zaczął cicho, kiedy sam niezgrabnie ułożył się na brzuchu.
— Zapytałaś mnie co bym sobie zażyczył, jakbym już miał tę łuskę? — dokończył i posłał jej błogi uśmiech, milcząc parę chwil, by spokojnie napawać się widokiem tych błękitnych oczu. — Chyba chciałbym, żeby było już tak zawsze, wiesz? — mruknął miękkim szeptem, błądząc wzrokiem po jej twarzy, chcąc zapamiętać ją właśnie taką; leniwą, rozmierzwioną, usatysfakcjonowaną i absolutnie szczęśliwą.
— Mhm, masz mnie całego — mruknął cicho, uchylając powiek, by jeszcze raz spoglądnąć na jej cudowną twarz, której widok kompletnie go oczarował. Za każdym razem Rowena wyglądała pięknie, ale było w tym wszystkim coś, co sprawiło, że po ich absolutnie cudownym zbliżeniu, jej oczy lśniły jeszcze bardziej, a ona sama wyglądała śliczniej niż zazwyczaj.
Błogość i lenistwo tej chwili sprawiły, że Dong nie marzył o niczym więcej poza niewielką prośbą, by trwać z nią już tak na zawsze; bez problemów, bez trosk i obowiązków; po prostu blisko siebie i swoich ciał.
NamGi przeciągnął się leniwie z długim mruknięciem i ponownie spojrzał na Rowenę, z pełnią mocy uświadamiając sobie, że od dzisiaj oficjalnie była jego dziewczyną; a to samo w sobie było słodsze niż ten truskawkowy smak, który wczoraj spijał z jej ust.
Kiedy szedł do tej Akademii nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie (i że w ogóle) znajdzie to, czego bezwiednie szukał niemal od zawsze.
— Pamiętasz jak wczoraj na tej łodzi — zaczął cicho, kiedy sam niezgrabnie ułożył się na brzuchu.
— Zapytałaś mnie co bym sobie zażyczył, jakbym już miał tę łuskę? — dokończył i posłał jej błogi uśmiech, milcząc parę chwil, by spokojnie napawać się widokiem tych błękitnych oczu. — Chyba chciałbym, żeby było już tak zawsze, wiesz? — mruknął miękkim szeptem, błądząc wzrokiem po jej twarzy, chcąc zapamiętać ją właśnie taką; leniwą, rozmierzwioną, usatysfakcjonowaną i absolutnie szczęśliwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz