W trakcie kiedy NamGi oczekiwał na odpowiedź, ze trzy razy zdążył pożałować, że w ogóle ośmielił się zadać to pytanie. Wiedział, że było to nieuniknione, bo odkąd oboje zaczęli zachowywać się poważniej względem swoich uczuć i odkąd Rowena zaczęła uśmiechać się do niego jakoś inaczej; czulej, NamGi łapał się już kilkukrotnie na potrzebie wyjaśnienia sobie ich relacji.
Wczoraj, gdyby nie SMS od BaoChenga, najprawdopodobniej mieliby już tę rozmowę już daleko za sobą.
Gdzieś w tym wszystkim Dong po prostu bał się usłyszeć to jedno zdanie, od którego zależało niemalże wszystko między nimi.
Dodatkowo intymność tej sytuacji sprawiała, że czas dłużył się niemiłosiernie, a serce NamGiego łomotało o jego żebra jak oszalałe tak mocno, że on sam miał wrażenie, że ten dźwięk jak dzwon niósł się echem po całym pokoju.
Najgorsze było to, że Azjata nie potrafił nawet domyślać się tej wyczekiwanej odpowiedzi.
Z jednej strony wiedział, że od dłuższego czasu i tak zachowują się jak para i Rowena posyła mu te wszystkie piękne uśmiechy nie bez powodu, a z drugiej jej wieczna chęć do ucieczek i ten nieokiełznanie dziki sposób jej życia, sprawiały, że Dong miał jeden wielki mętlik w głowie.
Chociaż kiedy tak patrzył w te cudowne błękitne oczy, dla których przepadł bez pamięci i które dzisiaj błyszczały głębią bardziej intrygująca nawet od głębi samego oceanu, NamGi zdał sobie sprawę, że zaakceptowałby każdą jej decyzję, nawet jeśli nie każda byłaby taka, której sam oczekiwał.
Wszystko stanęło w miejscu, kiedy jej ciepła dłoń ułożyła się na jego policzku, sprawiając, że jego napięte mięśnie zupełnie się rozluźniły.
W końcu to była jego Rowena; jego jedyna.
I zawsze — niezależnie od tego co miało się stać w przyszłości — będzie jego.
NamGi jak zahipnotyzowany patrzył w jej piękne oczy, kiedy jej dłoń miękko przesuwała się po jego policzku, a on mógł już tylko mruknąć z zachwytu nad tą całą czułością, którą go obdarowywała. Oparł czoło o jej własne i przymknął oczy z promiennym uśmiechem i ogromną ulgą, kiedy jej delikatny jak aksamit głos ułożył się w to jedno, wyjątkowe zdanie, które wywołało u NamGiego cichy, ciepły i radosny śmiech.
Nigdy nie czuł się lepiej.
— Oh, jak wspaniale — mruknął na sekundę przed tym, jak ich usta ponownie złączyły się razem w jednym z najlepszych pocałunków, który mógłby trwać wieczność, gdyby nie głodne usta Azjaty, które prędko spłynęły w dół, kosztując jej słodkiego ciała, na przemian zasysając i podgryzając tę cudowną skórę.
A wszystko, co robiły dłonie Roweny, tylko podsycało jego palącą ochotę na więcej.
— Jasna cholera — mruknął, absolutnie zachwycony jej ciałem.
Jego dłonie, które do tej pory gładziły miękką skórę jej płaskiego brzucha i idealnej talii, w końcu wspięły się wyżej, by niezgrabnie zanurkować pod jej plecami. Tam odnalazł zapięcie jej biustonoszu i, po krótkiej walce, nieco niezdarnie zdołał go odpiąć.
Przesunął dłonie na jej ramiona i z palcami zahaczonymi o ramiączka jej stanika, przejechał powoli wzdłuż jej rąk, by chwilę później kolejny z jej ciuchów znów wylądował na podłodze.
NamGi zatrzymał siebie i wszystkie swoje gesty na krótką chwilę, by móc podnieść się do siadu. Chciał z góry dokładnie przyjrzeć się dziewczynie i lepiej zrozumieć jak wielkim szczęściarzem był.
Dong nie miewał w swoim życiu za dużo momentów, w którym faktycznie i wyczuwalnie było mu ciepło, ale kiedy zobaczył półnagą Rowenę leżącą pod nim, zrobiło mu się gorąco i słabo z wrażenia, a on sam nie potrafił oprzeć się stwierdzeniu, że była tak samo piękna, jak seksowna.
Widząc ją w takim stanie, oszalał na jej punkcie jeszcze bardziej.
— Piękna jesteś — szepnął cicho, kiedy opuszki jego placów zaczęły leniwie przesuwać się po jej żebrach, a potem wyżej, rysując kształty pod jej idealnie okrągłym biustem.
Ponownie pochylił się nad jej ciałem i musnął wargami jej usta, ucho, linię jej szczęki, smukłą szyję i obojczyk, aż w końcu dotarł do jej piersi i trzymając jedną z dłoni na jej biodrze, z gardłowym mruknięciem, zacisnął usta na jej sutku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz