NamGi uśmiechnął się z wyraźną ulgą na twarzy, śmiejąc się pod nosem, tylko dlatego, że ta rozkoszna radość Roweny była okropnie zaraźliwa.
Azjata nie potrafił stwierdzić, co w tym wszystkim uspokoiło go najbardziej; nie wiedział, czy był to ciepły oddech dziewczyny, który smagał jego skórę, kiedy ona sama była jeszcze schowana w zagłębieniu jej szyi, czy ten uśmiech, który zobaczył zaraz po tym jak się od niego odsunęła, czy te cudowne, czułe pocałunki, które nieprzerwanie gładziły jego skórę, czy w końcu proste zapewnienie tego miękkiego, kobiecego głosu, który rozległ się tuż przy jego uchu, utwierdzającego go, że wcale nie pachniał jak żaden rodzaj jedzenia.
Właściwie Dong nie wiedział, czy postrzeganie zapachów zależało od konkretnego gatunku, ale cieszył się, że to właśnie dla Roweny pachniał w ten przyjemny, ciepły i wyjątkowo nieopisywalny sposób.
On, nie mając niestety niesamowitego węchu, nie potrafił napawać się jej zapachem w tak detaliczny sposób co ona, ale to, co czuł, kiedy smagał nosem jej miękką jak jedwab skórę, było wystarczające, by mógł przepaść dla tej woni bez pamięci.
Zapach jej ciała był tym, który NamGi upodobał sobie bezkonkurencyjnie i ani róże, ani las po deszczu, nie mogły równać się z tym, jak cudownie i uzależniająco pachniała Rowena skryta w jego objęciach.
Kiedy dziewczyna składała kolejne pocałunki na jego skórze, NamGi mógł bezwstydnie łapać kolejne, spokojne oddechy przepełnione jej uspokajającym zapachem, upajając się nią bezwstydnie. Spomiędzy słodkiego zapachu szamponu i świeżości długiego prysznicu, wyłapał naturalny zapach jej skóry, który pachniał najpiękniej; w niedorzecznie kojący spokój.
Była to woń, przy której zdecydowanie NamGi chciałby zasypiać i w której źródło chciałby się wtulać bez wytchnienia i przerwy każdego, leniwego poranka.
Chyba już kompletnie oszalał na jej punkcie, ale dawno przestało mu to przeszkadzać.
— Oh, litości — NamGi zaśmiał się zrezygnowany wprost do jej ust, kiedy serię ich słodkich pocałunków i niepowtarzalnej atmosfery znów przerwało kompletnie niepotrzebne pytanie.
Dong mruknął niezadowolony i zwlekając z odpowiedzią, uznając, że w tej chwili mieli ciekawsze rzeczy do roboty, raz jeszcze odszukał jej ust, by znów ją pocałować, gubiąc się na parę ulotnych chwil w cudownym smaku jej warg.
— James dał mi kilka swoich... Tych słodkich ... Pastylek — Azjata odchrząknął niepewnie, nie wiedząc jak poprawnie nazwać to, czym zazwyczaj zajadał się jego współlokator.
— Znaczy ... Albo mi dał, albo je ukradłem. Jeszcze nie miałem okazji się dowiedzieć — NamGi uśmiechnął się i w chwilę później zawisnął nad ciałem Roweny.
Dong pochylił się nad jej cudowną twarzą i, zaczesując kaskadę czekoladowych włosów za jej ucho, delikatnie je ucałował, smagając jej skórę niżej przez linię szczęki, ostatecznie znacząc jej delikatną szyję serią czułych pocałunków, by na sam koniec zassać się słodko na skrawku jej skóry.
Korzystając z tego, że jej koszulka wciąż była podwinięta, ciepłe dłonie NamGiego bez wytchnienia przesuwały się po jej talii, brzuchu i biodrach, rozkoszując się tym, jak fantastycznie jej ciało leżało pod dotykiem jego długich palców.
Azjata nie potrafił stwierdzić, co w tym wszystkim uspokoiło go najbardziej; nie wiedział, czy był to ciepły oddech dziewczyny, który smagał jego skórę, kiedy ona sama była jeszcze schowana w zagłębieniu jej szyi, czy ten uśmiech, który zobaczył zaraz po tym jak się od niego odsunęła, czy te cudowne, czułe pocałunki, które nieprzerwanie gładziły jego skórę, czy w końcu proste zapewnienie tego miękkiego, kobiecego głosu, który rozległ się tuż przy jego uchu, utwierdzającego go, że wcale nie pachniał jak żaden rodzaj jedzenia.
Właściwie Dong nie wiedział, czy postrzeganie zapachów zależało od konkretnego gatunku, ale cieszył się, że to właśnie dla Roweny pachniał w ten przyjemny, ciepły i wyjątkowo nieopisywalny sposób.
On, nie mając niestety niesamowitego węchu, nie potrafił napawać się jej zapachem w tak detaliczny sposób co ona, ale to, co czuł, kiedy smagał nosem jej miękką jak jedwab skórę, było wystarczające, by mógł przepaść dla tej woni bez pamięci.
Zapach jej ciała był tym, który NamGi upodobał sobie bezkonkurencyjnie i ani róże, ani las po deszczu, nie mogły równać się z tym, jak cudownie i uzależniająco pachniała Rowena skryta w jego objęciach.
Kiedy dziewczyna składała kolejne pocałunki na jego skórze, NamGi mógł bezwstydnie łapać kolejne, spokojne oddechy przepełnione jej uspokajającym zapachem, upajając się nią bezwstydnie. Spomiędzy słodkiego zapachu szamponu i świeżości długiego prysznicu, wyłapał naturalny zapach jej skóry, który pachniał najpiękniej; w niedorzecznie kojący spokój.
Była to woń, przy której zdecydowanie NamGi chciałby zasypiać i w której źródło chciałby się wtulać bez wytchnienia i przerwy każdego, leniwego poranka.
Chyba już kompletnie oszalał na jej punkcie, ale dawno przestało mu to przeszkadzać.
— Oh, litości — NamGi zaśmiał się zrezygnowany wprost do jej ust, kiedy serię ich słodkich pocałunków i niepowtarzalnej atmosfery znów przerwało kompletnie niepotrzebne pytanie.
Dong mruknął niezadowolony i zwlekając z odpowiedzią, uznając, że w tej chwili mieli ciekawsze rzeczy do roboty, raz jeszcze odszukał jej ust, by znów ją pocałować, gubiąc się na parę ulotnych chwil w cudownym smaku jej warg.
— James dał mi kilka swoich... Tych słodkich ... Pastylek — Azjata odchrząknął niepewnie, nie wiedząc jak poprawnie nazwać to, czym zazwyczaj zajadał się jego współlokator.
— Znaczy ... Albo mi dał, albo je ukradłem. Jeszcze nie miałem okazji się dowiedzieć — NamGi uśmiechnął się i w chwilę później zawisnął nad ciałem Roweny.
Dong pochylił się nad jej cudowną twarzą i, zaczesując kaskadę czekoladowych włosów za jej ucho, delikatnie je ucałował, smagając jej skórę niżej przez linię szczęki, ostatecznie znacząc jej delikatną szyję serią czułych pocałunków, by na sam koniec zassać się słodko na skrawku jej skóry.
Korzystając z tego, że jej koszulka wciąż była podwinięta, ciepłe dłonie NamGiego bez wytchnienia przesuwały się po jej talii, brzuchu i biodrach, rozkoszując się tym, jak fantastycznie jej ciało leżało pod dotykiem jego długich palców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz