Ven też potrzebował tej szkoły, potrzebował jej tak samo jak ona. Widziała jak bardzo boi się, że zostanie wyrzucony. Wyglądał na przerażonego. Jeszcze tylko nie wiedziała dlaczego tak bardzo mu na tym zależy. To tylko głupia szkoła. Ale nie dla niego, dla niego była czymś więcej. Luna dostrzegała w niej jedynie szanse ocalenia ukochanego. Czuła do siebie obrzydzenie, wstręt. Była okrutną morderczynią. Niszczyła wszystko na swojej drodze, wszystkie osoby, które pokochała. A Ven, on był tak delikatny. Zdawało się, że jedno jej dotknięcie może go skrzywdzić. Nie chciała tego. Nie chciała niszczyć go. Nie mogła rozpieprzyć mu całego życia. Gdyby tylko mogła sama zrobić ten eliksir, ale teraz kiedy chłopak był już w to zamieszany nie miała wyboru. Chciała tylko, aby nie musiał za to odpowiadać. Zrobi wszystko, aby nikt nie wyrzucił Ven ze szkoły.
-Powinniśmy to zrobić u mnie, przemycimy eliksir w babeczkach- zaczęła, pakując się i szykując do wyjścia- Mam pokój sama, nikt się nie dowie...- dodała chcąc uspokoić chłopaka.
-Powinniśmy to zrobić u mnie, przemycimy eliksir w babeczkach- zaczęła, pakując się i szykując do wyjścia- Mam pokój sama, nikt się nie dowie...- dodała chcąc uspokoić chłopaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz