By
Shadow Memory
|
21:44
|
Jelly Gorgon zrobiła użytek z tępego bagnetu, średnio nadawał się do cięcia skóry (testowała, czy może kogoś zranić na swoim ciele), widząc, że nie daje jej to nic, zaczęła rwać kwiatki i trawę z jego pomocą i zaplatać je w coś na kształt wianka, odrywając płatki, podobnie jak w zabawie “kocha, nie kocha”, nuciła przy tym:
“Żmijko ty Żmijko, czy zakochasz się?
Piękny ty Piękny, czy pomijasz mnie?
Oczy mam, oczy mam piękne jak brylanty dwa,
Miły ty miły, to jest namowa!
Bo inaczej, bo inaczej skończysz jak ozdoba,
Wiedz o tym, wiedz o tym, że mi się to podoba,
Możesz ty możesz jednak to ujarzmić,
Musisz, ty musisz, nasze dzieci karmić,
Jednak, jednak lost twój przesądzony jest,
I wystarczy i wystarczy tylko jeden gest,
Byś w kamień, byś w kamień zmienił się”
Zamilkła, gdy to jej nozdrzy dotarł zapach mokrego psa, kolejny z psowatych. Jednak ten zapach mieszał się z ananasem, mango, kokosem. Tropikalny pies, kwiaty, przypominała trochę Jelly, dom. Smakowała jak jedzenie, słodko kwaśnie, meduza odwróciła się i spojrzała na młodą dziewczynę. Wyglądała zaskakująco przyjaźnie jak na psa, nawet można było powiedzieć, że miło, jednak Jelly wolała mieć się na baczności, zagrzechotała nerwowo, przerwyjąc meloldię, do której śpiewała, podniosła swe cielsko, by wyprostować się i spojrzeć w oczy nieznajomej, w jej ręku dostrzegła broń. Ach, no tak lekcja, piosenka pochłonęła ją na tyle, że zapomniała, że znajduje się na lekcji i mogłaby chociaż udawać, że jest czymś zajęta.
— Och, chcesz walczyć prawda? — westchnęła, wyplatając wianek. — Szczerze, nie chcę mi się, od walki mam ciało, nie broń, więc załatwmy to szybko, zaatakujesz mnie, odparuję parę ciosów, a później wytrącisz mi broń z ręki i tyle, łatwe zwycięstwo, co nie? Nie widzę sensu brać udziału w lekcji, w której nie mogę w pełni rozwinąć swojego potencjału.
Uśmiechnęła się szeroko, wręczając psinie wianek. Doszła do wniosku, że nie musiała traktować życie na poważnie, co za różnica?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz