Gideon spojrzał na nią z politowaniem, uśmiechając się pod nosem. Faktycznie, wyglądała okropnie i Anvill zastanawiał się, dlaczego w ogóle przyszła na zajęcia. Mogła przecież zostać w łóżku i regenerować siły, zamiast męczyć się byciem na zajęciach, które właściwie nie były jakoś szczególnie porywające.
Jak zresztą żadne lekcje na początku roku szkolnego.
A może po prostu Crystal chciała się z nim spotkać, tak jak on tego chciał, odkąd wytrzeźwiał?
— Ah, właściwie nie tak bardzo. Wziąłem tabletkę, zanim w ogóle odczułem ból głowy, więc chyba zapobiegłem tragedii. Na ciebie pewnie i tak by nie zadziałały, co? — zapytał i sięgnął do swojego zdartego plecaka, wyciągając nowiutko kupioną butelkę z chłodną wodą; specjalnie z myślą o niej.
Podsunął plastik w jej stronę.
— Ale woda na pewno pomoże, masz — zachęcił, a później skupił się na obserwowaniu jej, kiedy przyrządzała miksturę. Gideon był właściwie zdziwiony, że ktokolwiek zarzucił pomysłem eksperymentowanie z miłością na zajęciach. Eliksir może nie był szkodliwy dla zdrowia, czy życia, ale w niepowołanych rękach, mógł przecież wywołać sporo chaosu między uczniami i nauczycielami.
— Oh — Anvill burknął pod nosem, czując się w pewien sposób dumny, że Crystal tak szybciutko uporała się z eliksirem i że wykonała go bez żadnego potknięcia. Wyglądało na to, że ten mały Kamyk wybrał odpowiednią klasę.
— No ładnie, bezbłędnie — uśmiechnął się i poklepał ją po ramieniu, pochylając się bliżej, by przyjrzeć się substancji w środku niewielkiego naczynia. — Brawo, mała. Szybko się uczysz — Gideon uśmiechnął się i niespodziewanie przybił żółwika z jej małą rączką.
— Edith? — dopytał, marszcząc brwi.
Uśmiechnął się nagle szerzej, czując, że minęło sporo czasu odkąd ostatnio widział Ubel i cholernie się za nią stęsknił. — Edith wróciła? Kiedy?
Jak zresztą żadne lekcje na początku roku szkolnego.
A może po prostu Crystal chciała się z nim spotkać, tak jak on tego chciał, odkąd wytrzeźwiał?
— Ah, właściwie nie tak bardzo. Wziąłem tabletkę, zanim w ogóle odczułem ból głowy, więc chyba zapobiegłem tragedii. Na ciebie pewnie i tak by nie zadziałały, co? — zapytał i sięgnął do swojego zdartego plecaka, wyciągając nowiutko kupioną butelkę z chłodną wodą; specjalnie z myślą o niej.
Podsunął plastik w jej stronę.
— Ale woda na pewno pomoże, masz — zachęcił, a później skupił się na obserwowaniu jej, kiedy przyrządzała miksturę. Gideon był właściwie zdziwiony, że ktokolwiek zarzucił pomysłem eksperymentowanie z miłością na zajęciach. Eliksir może nie był szkodliwy dla zdrowia, czy życia, ale w niepowołanych rękach, mógł przecież wywołać sporo chaosu między uczniami i nauczycielami.
— Oh — Anvill burknął pod nosem, czując się w pewien sposób dumny, że Crystal tak szybciutko uporała się z eliksirem i że wykonała go bez żadnego potknięcia. Wyglądało na to, że ten mały Kamyk wybrał odpowiednią klasę.
— No ładnie, bezbłędnie — uśmiechnął się i poklepał ją po ramieniu, pochylając się bliżej, by przyjrzeć się substancji w środku niewielkiego naczynia. — Brawo, mała. Szybko się uczysz — Gideon uśmiechnął się i niespodziewanie przybił żółwika z jej małą rączką.
— Edith? — dopytał, marszcząc brwi.
Uśmiechnął się nagle szerzej, czując, że minęło sporo czasu odkąd ostatnio widział Ubel i cholernie się za nią stęsknił. — Edith wróciła? Kiedy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz