Walentynki? Ach tak, jak tak teraz myślała, rzeczywiście słyszała coś o tym święcie. Alfheim był jednak na tyle odcięty od reszty świata, że ludzkie tradycje nie miały zbytnio jak do niego przeniknąć, więc niewiele o tym wiedziała. Coś jej się obiło o uszy, że to święto zakochanych, ale nie wiedziała nic więcej.
Więc z tej okazji organizowało się bale?Freydis przeniosła na chwilę wzrok na ogród i wirujące w tańcu pary na parkiecie w takt spokojnej, przyjemnej dla ucha muzyki i westchnęła cicho. Zapewne wyglądali tutaj dziwnie, w otoczeniu tych wszystkich ludzi i dekoracji, tak po prostu sobie stojąc, w mało odświętnych ciuchach i nawet bez kieliszka pełnego ponczu.
To poncz piło się na takich szkolnych przyjęciach, prawda?
Właśnie rozglądała się po stołach, żeby to ustalić, kiedy od strony motylego chłopaka usłyszała nieśmiałe pytanie - a przynajmniej takie jej się wydało.
- Tak, przyjechałam dosłownie dzisiaj - odparła, uśmiechając się do niego lekko, a potem nadęła policzki i wywróciła oczami przez co na moment przypominała małą dziewczynkę. - Myślałby kto, że powinni uprzedzać o takich rzeczach. Zdążyłabym wykombinować sobie sukienkę. Widać, ty też jesteś nowy, nie? - dodała, lustrując wzrokiem jego strój, któremu dopiero teraz przyjrzała się dokładniej. Dobór tych wszystkich rzeczy wydał jej się nieco przypadkowy, ale jakimś cudem całość pasowała do siebie i wyglądała razem całkiem dobrze. Nawet pomimo zabójczej ilości zieleni, ale do tego była niejako przyzwyczajona. We wszystkie święta państwowe w Alfheimie ubierano się właśnie albo na ten kolor albo na żółto albo na biało. Swojego wuja chyba nigdy nie widziała w żadnym innym kolorze.
- Tak w ogóle, jestem Freydis - dodała pospiesznie, orientując się nagle, że jeszcze się nawet nie przedstawiła. Gdzie się podziało to jej dobre wychowanie? Och, gdyby matka to widziała, zapewne dostałaby os niej niezwykle długie kazanie. - Ale możesz mi mówić Frey - dodała, uśmiechając się lekko i podając mu rękę do uściśnięcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz