Szedł raczej wolnym krokiem przed siebie, kurczowo zaciskając palce na pasku torby, co często zdarzało mu się robić dość nieświadomie, kiedy się stresował. Rozglądał się po nowym otoczeniu, chcąc poznać i zapamiętać jak największą jego część, jednocześnie próbując nie rzucać się jakoś szczególnie w oczy. I szło mu chyba całkiem nieźle, bo przeszedł już spory kawałek, a nikt go nie zaczepił ani na niego nie wpadł. Osobiście uważał to za niezłe osiągnięcie.
Zamarł jednak na moment, gdy usłyszał kobiecy głos, który wydawał mu się być skierowany w jego stronę, choć dziewczyna nie zwróciła się do niego po imieniu ani w żaden inny sposób, który mógłby sugerować, że chodzi o tą konkretną wróżkę. W momencie, kiedy się zatrzymał, odwrócił głowę w stronę elfki, skupiając na niej swój wzrok.
Pierwszą rzeczą, jaką zauważył było to, że dziewczyna podobnie jak i on nie miała na sobie nie wiadomo jak eleganckiego stroju, choć zdecydowanie byle jakim też go nie można było nazwać. Podobał mu się; był prosty i zarazem bardzo dziewczęcy, co stanowiło naprawdę ładne połączenie. Następnie jego spojrzenie uciekło w stronę twarzy dziewczyny. Miała zdecydowanie skandynawski typ urody, a na jej twarzy gościły jeszcze bardziej dodające jej uroku piegi.
Właściwie to nie zwracał za bardzo uwagi na to, z jaką intensywnością blondynka przyglądała się jego skrzydłom. Dla niego całkowicie normalne było je posiadać i widzieć na co dzień osoby ze skrzydełkami i nie uważał tej cechy w żaden sposób za nietypową. Jego cienkie, bladoturkusowe skrzydła z delikatnymi wzorkami na nich w praktycznie identycznym kolorze trzepotały co jakiś czas, jak gdyby wręcz zachęcały do podejścia i przyjrzenia im się bliżej.
Przypatrywał się blondwłosej do czasu, aż dotarło do niego, że przecież dobrą chwilę temu zadała mu pytanie, na które ten nadal nie odpowiedział. Stanął już całkowicie przodem do niej i odchrząknął ciut nerwowo, po czym odezwał się:
- Bal z okazji Walentynek. - wyjaśnił, ujawniając tym samym swój dość delikatny i niezwykle łagodny ton głosu. Co chwilę zaciskał i poluźniał na zmianę uścisk palców na pasku od torby, jakby miał nadzieję, że to mu jakkolwiek pomoże w, być może, przeprowadzeniu spokojnej rozmowy.
Dziewczyna wydawała się całkiem sympatyczną osobą, a to mogła być dobra okazja do rozpoczęcia nawet krótkiej rozmowy.
- Jesteś tu nowa? - zagaił po chwili, którą to przeznaczył na ogromną burzę mózgów o treści "Co powiedzieć, żeby nie wyjść na idiotę?". To pytanie uznał za najlepsze w tym momencie; w końcu dziewczyna niezbyt zdawała sobie sprawę z odbywającej się imprezy, więc raczej nie gościła tu szczególnie długo, a przynajmniej nie była do końca zorientowana, zresztą jak i sama wróżka.
Zamarł jednak na moment, gdy usłyszał kobiecy głos, który wydawał mu się być skierowany w jego stronę, choć dziewczyna nie zwróciła się do niego po imieniu ani w żaden inny sposób, który mógłby sugerować, że chodzi o tą konkretną wróżkę. W momencie, kiedy się zatrzymał, odwrócił głowę w stronę elfki, skupiając na niej swój wzrok.
Pierwszą rzeczą, jaką zauważył było to, że dziewczyna podobnie jak i on nie miała na sobie nie wiadomo jak eleganckiego stroju, choć zdecydowanie byle jakim też go nie można było nazwać. Podobał mu się; był prosty i zarazem bardzo dziewczęcy, co stanowiło naprawdę ładne połączenie. Następnie jego spojrzenie uciekło w stronę twarzy dziewczyny. Miała zdecydowanie skandynawski typ urody, a na jej twarzy gościły jeszcze bardziej dodające jej uroku piegi.
Właściwie to nie zwracał za bardzo uwagi na to, z jaką intensywnością blondynka przyglądała się jego skrzydłom. Dla niego całkowicie normalne było je posiadać i widzieć na co dzień osoby ze skrzydełkami i nie uważał tej cechy w żaden sposób za nietypową. Jego cienkie, bladoturkusowe skrzydła z delikatnymi wzorkami na nich w praktycznie identycznym kolorze trzepotały co jakiś czas, jak gdyby wręcz zachęcały do podejścia i przyjrzenia im się bliżej.
Przypatrywał się blondwłosej do czasu, aż dotarło do niego, że przecież dobrą chwilę temu zadała mu pytanie, na które ten nadal nie odpowiedział. Stanął już całkowicie przodem do niej i odchrząknął ciut nerwowo, po czym odezwał się:
- Bal z okazji Walentynek. - wyjaśnił, ujawniając tym samym swój dość delikatny i niezwykle łagodny ton głosu. Co chwilę zaciskał i poluźniał na zmianę uścisk palców na pasku od torby, jakby miał nadzieję, że to mu jakkolwiek pomoże w, być może, przeprowadzeniu spokojnej rozmowy.
Dziewczyna wydawała się całkiem sympatyczną osobą, a to mogła być dobra okazja do rozpoczęcia nawet krótkiej rozmowy.
- Jesteś tu nowa? - zagaił po chwili, którą to przeznaczył na ogromną burzę mózgów o treści "Co powiedzieć, żeby nie wyjść na idiotę?". To pytanie uznał za najlepsze w tym momencie; w końcu dziewczyna niezbyt zdawała sobie sprawę z odbywającej się imprezy, więc raczej nie gościła tu szczególnie długo, a przynajmniej nie była do końca zorientowana, zresztą jak i sama wróżka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz