By
Tyna
|
23:38
|
Rowena podniosła na chwilę głowę, by móc na spojrzeć na siedzącego przy niej chłopaka. Obdarzyła go uśmiechem, po czym zastanowiła się pokrótce, co tak właściwie powinna i ile w ogóle potrafiła powiedzieć na temat Jamesa, nadal patrząc na jego twarz. Dopiero wtedy, gdy zdała sobie sprawę z faktu, że wypadało już odpowiedzieć na to pytanie, żeby nie testować jego cierpliwości kolejny raz tego wieczoru, dziewczyna znowu położyła głowę na jego ramieniu, wtulając się w niego nieco bardziej.
W sumie nie dziwiła się temu, że był tego ciekawy. Przecież już dawno odniosła wrażenie, że NamGi jest po prostu ciekawski i utwierdzała się w tym przekonaniu za każdym razem, gdy ze sobą rozmawiali.
– Jim – zaczęła, by niemalże od razu zdać sobie sprawę z tego, że powinna się posłużyć jego pełnym imieniem. – James... to mój przyjaciel.
I chociaż traktowała Jamesa jako przyjaciela już od dłuższego czasu, raczej nigdy go w ten sposób nie nazwała, a już na pewno nie powiedziała mu tego wprost. Trwali w dość specyficznej relacji od początku znajomości i była do tego przyzwyczajona do takiego stopnia, że wolałaby tego nie zmieniać w żaden sposób. Odpowiadało jej to, że znikał z jej życia na długie miesiące, a ona zapominała o nim aż do momentu, w którym znowu się gdzieś spotkali na drugim krańcu świata. W pewien sposób lubiła to, że nigdy niczego od siebie nie oczekiwali, a większość chwil spędzonych razem było tylko wynikiem przypadku. Fajnie jej było tak się z nim nie witać i nie żegnać, nie przepraszać za rany i stłuczenia, oszustwa w karty czy wyzwiska. Kojarzył jej się ze smrodem kauczuku i ostatecznie w pewien sposób ceniła to, w jakiej relacji się znaleźli.
Rowena czuła jednak, że gdyby chodziło o kogokolwiek innego, a już w ogóle NamGi'ego, raczej nie byłaby w stanie wytrzymać tkwienia w czymś podobnym. Wolała mieć go przy sobie.
– I też się tutaj uczy – dodała już kilka sekund później. – Siedział u mnie jak przyszedłeś. Może widziałeś go kiedyś na korytarzu? To kurdupel, ale te jego białe włosy i wirujące, gwiezdne oko są raczej dość charakterystyczne.
Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że gdy spotkali się drugi raz, rozpoznała go właśnie po jego wyglądzie, a nie po zapachu, co zdarzało jej się niezwykle rzadko.
– Błąkaliśmy się kiedyś trochę po świecie i pływaliśmy razem na Syrenie – dodała jeszcze, zanim zamilkła, uznając, że chyba na razie powiedziała mu wystarczająco dużo, chociaż nadal dość niewiele.
Milczała jednak tylko przez chwilę.
– Wszystko w porządku? – zapytała nieco zaniepokojona, podnosząc się do normalnego siadu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz