By
Tyna
|
22:46
|
– Świetnie, daj mi jeszcze moment, dobra? – odparła, przeglądając lakiery do paznokci, by wybrać ten, który tego wieczoru najbardziej będzie jej odpowiadał.
Czuła silny ścisk w żołądku, bo nawet ona czuła, jak wielkim nietaktem okazała się zaistniała sytuacja. Ruszyło ją to jeszcze bardziej, gdy zdała sobie sprawę z tego, że NamGi mógł poczuć się urażony, zawiedziony lub coś w tym stylu, widząc w jej pokoju jakiegoś obcego faceta w takim momencie. Nie chciała się jednak przed nim tłumaczyć, dopóki sam o to nie zapyta.
Jeszcze zanim wyszła z łazienki, przejrzała się w lustrze kilka razy, obracając we wszystkie strony, by upewnić się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Chciała w pewien sposób wynagrodzić mu czekanie próbami wyglądania najlepiej jak tylko mogła. Miała też ukrytą nadzieję na jakiś niewielki komplement z jego strony.
Rowena ostatecznie otworzyła drzwi. Rozejrzała się po pokoju, zdając sobie sprawę z tego, że James już sobie poszedł, zapewne zabierając ze sobą piłeczkę. Zdziwiłaby się, gdyby tego nie zrobił.
Uśmiechnęła się delikatnie do NamGi'ego, ciesząc się, że cały czas tam siedział i nie zrezygnował z pomysłu spędzenia z nią czasu, po czym schyliła się po nieopodal leżące buty. Trzymając je w dłoniach, usiadła obok chłopaka, najbliżej jak tylko mogła. Poczuła jego ciepło, za którym zdążyła się już cholernie stęsknić.
– Trochę głupio wyszło – mruknęła, nachylając się, by móc ubrać buty. – Ja... No wiesz.
Ledwo powstrzymała się od powiedzenia czegoś w stylu "przez ostatnie półtorej godziny na śmierć o tobie zapomniałam", mając pełną świadomość, że mogłoby go to zranić i sama też nie chciałaby czegoś podobnego usłyszeć. Chciała uniknąć sprawiania mu kolejnych przykrości - i tak jego mina była już wystarczająco niemrawa. Rowena miała ogromną nadzieję, że nie będzie długo chował do niej urazy z powodu tej głupiej sytuacji. Bardzo zależało jej na tym, żeby się na nią nie złościł.
Gdy skończyła już ubierać buty, wsunęła dłoń pod rękę NamGi'ego, po czym splotła ich palce ze sobą, posyłając mu szczery uśmiech. Oparła podbródek na jego ramieniu, wbijając w niego spojrzenie niebieskich oczu.
Miał tak przyjemnie ciepłe dłonie...
Zaczęła już zupełnie tonąć w jego cudownym zapachu, rozbrajającym cieple, głębokich oczach i w ogóle jego obecności, już zupełnie przypominając sobie jak wielki wpływ na nią miał i jak bardzo ją to wszystko cieszyło. Dziewczyna zbliżyła się do niego jeszcze odrobinkę, a gdy zobaczyła, że się nie odsuwa, delikatnie go pocałowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz