Kiedy NamGi zauważył ruch klamki i usłyszał szczęk zamka, spodziewał się właściwie wszystkiego, ale na pewno nie tego, że Rowena nie będzie jeszcze gotowa. Odruchowo omiótł ją spojrzeniem — tym razem nieco zdezorientowanym — a kiedy dostrzegł i zrozumiał, że musiała mieć całkiem niezłą zabawę przed ich wspólną ranką, poczuł się trochę nieswojo; a może bardziej głupio, mając świadomość, że on sam odchodził od zmysłów, pochłaniany niewyobrażalnie dużym stresem.
Gdzieś pospiesznie doszedł do wniosku, że może odrobinę za bardzo zaangażował się w myśl o ich dzisiejszym spotkaniu, i że powinien był podejść do tego trochę bardziej swobodnie i trochę bardziej beztrosko; może trochę jak sama Rowena.
Normalnie nawet rozpłynąłby się nad tą roześmianą buzią i zaczerwienionymi policzkami, ale w zaistniałej sytuacji czuł się zbity z tropu, na tyle by przez chwilę nawet nie do końca wiedzieć, co się działo.
— Jasne, nie ma problemu — odpowiedział niepewnie.
Normalnie nawet rozpłynąłby się nad tą roześmianą buzią i zaczerwienionymi policzkami, ale w zaistniałej sytuacji czuł się zbity z tropu, na tyle by przez chwilę nawet nie do końca wiedzieć, co się działo.
— Jasne, nie ma problemu — odpowiedział niepewnie.
Odruchowo i dyskretnie zerknął na zegarek, z nieznacznie przetartym paskiem, by upewnić się, czy przypadkiem nie pospieszył się z odwiedzeniem jej, i chociaż starał się dopatrzyć w tej sytuacji swojego faux pas, tym razem nie potrafił.
Ostatecznie, dusząc w sobie odrobinkę rozczarowania, wszedł do pokoju dziewczyny i zmarszczył brwi, kiedy ze zdziwieniem doszedł do wniosku, że siedział tam James. Mógł spodziewać się wszystkich i wszystkiego, ale widok współlokatora faktycznie zbił go z tropu.
Gdyby mieli odrobinę lepszą relację, może zapytałby się skąd właściwie się znali, ale fakt, że zamienili ze sobą ledwo parę zdań, dodając jeszcze niekomfortową atmosferę tej sytuacji, sprawiły, że odechciało mu się zadawać jakichkolwiek pytań.
Ostatecznie, dusząc w sobie odrobinkę rozczarowania, wszedł do pokoju dziewczyny i zmarszczył brwi, kiedy ze zdziwieniem doszedł do wniosku, że siedział tam James. Mógł spodziewać się wszystkich i wszystkiego, ale widok współlokatora faktycznie zbił go z tropu.
Gdyby mieli odrobinę lepszą relację, może zapytałby się skąd właściwie się znali, ale fakt, że zamienili ze sobą ledwo parę zdań, dodając jeszcze niekomfortową atmosferę tej sytuacji, sprawiły, że odechciało mu się zadawać jakichkolwiek pytań.
— O, cześć, James — rzucił jedynie, posyłając mu grzecznościowy uśmiech i przysiadł na krańcu łóżka Roweny, kiedy ona sama zniknęła za drzwiami łazienki.
Dong zamyślił się na tyle, by nawet nie zauważyć, że został sam w jej pokoju.
Ostatecznie próbował zignorować nieudany początek ich randki, mając nadzieję, że od tej drobnej pomyłki będzie już tylko i wyłącznie lepiej.
— Jak ci idzie? — zagaił trochę głośniej, próbując być tak cierpliwym, jak tylko mógł.
Dong zamyślił się na tyle, by nawet nie zauważyć, że został sam w jej pokoju.
Ostatecznie próbował zignorować nieudany początek ich randki, mając nadzieję, że od tej drobnej pomyłki będzie już tylko i wyłącznie lepiej.
— Jak ci idzie? — zagaił trochę głośniej, próbując być tak cierpliwym, jak tylko mógł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz