Nieco się denerwowała. Sama nie miała zielonego pojęcia o dzieciach, nie wiedziała co powinna robić. Chodziła po ogrodach cicho nucąc jakąś piosenkę, która akurat leciała, podczas gdy dziewczynka z ciekawością się rozglądała (ewentualnie szukała wzrokiem mamy, albo jakiegoś innego opiekuna, nigdy nie wiadomo). Po kilku minutach, które zdawały się trwać w nieskończoność przybył jej książe na białym koniu, znaczy się ojciec dziewczynki. Odetchnęła z ulgą oddając dziewczynkę. Zlustrowała okiem chłopaka. Wyglądał na kogoś mniej więcej w jej wieku. Do tego był… niczego sobie. Odwróciła wzrok uświadamiając sobie, że najzwyczajniej się na niego gapiła. Przez chwilę błądziła wzrokiem po czym w końcu skierowała wzrok na swoje buty.
— Nie, wszystko w porządku. — odpowiedziała dopiero po chwili trochę zmieszana chowając ręce do kieszeni marynarki. — Była grzeczna. — dodała po chwili nie wiedząc co jeszcze powinna dodać. Czy w ogóle coś powinna dodać? Cholera. Z powrotem sięgnęła po kieliszek wina i upiła kilka łyków.
— Nie, wszystko w porządku. — odpowiedziała dopiero po chwili trochę zmieszana chowając ręce do kieszeni marynarki. — Była grzeczna. — dodała po chwili nie wiedząc co jeszcze powinna dodać. Czy w ogóle coś powinna dodać? Cholera. Z powrotem sięgnęła po kieliszek wina i upiła kilka łyków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz