Kilkakrotnie poprawiała włosy, starając się dobrać
odpowiednią fryzurę. Chciała wyglądać dobrze i czuć się sobą, ale kiedy miała
związane włosy za bardzo jej się to kojarzyło z tradycjami jej watahy.
Odpuściła w końcu, zostawiając włosy rozpuszczone, jedynie trochę je
podkręcając według sugestii jednej z dziewczyn. Oczywiście przy tym usilnie
starała się zignorować irytującą współlokatorkę, do której nadal się nie
przyzwyczaiła. Niech piekło pochłonie tę przeklętą łowczynię. Atea wciąż nie
mogła jej zapomnieć… urozmaiconego powitania i wręcz kiedy tylko mogła
skutecznie jej przypominała jakim to psychopatycznym łowcą była. Kiedy po
powrocie ze skrzydła szpitalnego zobaczyła z kim przyjdzie jej mieszkać, od
razu humor jej się popsuł. Naprawdę do tamtej chwili liczyła, że już więcej nie
przyjdzie jej się z nią spotkać. Nienawidziła osób jej pokroju.
- Będzie dobrze… - wzięła kilka głębszych oddechów i
niepewnie wyjrzała z pokoju, czując się trochę nieswoje w tej sukni, bo
zazwyczaj ubierała rzeczy z mniejszą ilością materiału i trochę luźniejsze. To,
jak się opinała na jej sylwetce wywoływał jej dyskomfort, ale jednocześnie sama
się sobie podobała. Niemniej, kiedy dostrzegła jak była ubrana reszta
dziewczyn, poczuła się trochę tak, jakby w ogóle nie rozumiała tego, jak się
powinno wyglądać na balu. Zamknęła drzwi i spojrzała w lustro, przygryzając
wargę. Przez myśl jej przeszło, że może powinna się przebrać. Miliony pytań
pojawiło jej się w głowie. Co jeśli ją wyśmieją? Może powinna była pożyczyć coś
innego od Giulii? I najważniejsze… Co jeśli jej strój nie spodoba się
Skylosowi? Co, jeśli uzna, że okazuje mu brak szacunku tym, że nie ubrała się
aż tak elegancko jak reszta?
Zdenerwowana przygryzła skórkę palca, ale odwrotu już nie
było. Jeśli wierzyć temu, co mówiła jej matka, kiedy do niej zadzwoniła, żeby
porozmawiać, nawet wyglądając nie aż tak oficjalnie jak reszta, spodoba się
Cerberowi. Naprawdę musiała trzymać się tej nadziei, bo inaczej by nie wyszła z
pokoju, a jak już się ubrała, umalowała i wcisnęła te paskudne szpilki, to
przecież nie mogła zrezygnować. Za bardzo się postarała. Przymknęła więc na
chwilę oczy i uspokoiła swoje emocje. Jeszcze przed wyjściem poprawiła wargi
szminką, chociaż niezbyt intensywną. To było bardzo nieprzyjemne uczucie mieć
coś na ustach, no chyba że były to usta Skylosa. Tym się oprzeć nie mogła, od
kilku dni i były to naprawdę intensywne, przyjemne dni. Na samą myśl o tym jej
stres ustąpił miejsca ekscytacji. Poczuła narastające zniecierpliwienie, które
wręcz wyciągnęło ją z pokoju. Z uśmiechem na twarzy ruszyła w stronę sali balowej
i została mile zaskoczona. Już tam stał, wyglądając naprawdę niesamowicie w tym
garniturze, chociaż wolała go całkowicie bez ubrań. Kiedy tylko go zobaczyła,
niepokój całkowicie zniknął, a ona pewniejszym krokiem się do niego zbliżyła.
- Pies z piekła rodem w garniturze, niecodzienny widok – uśmiechnęła się do niego, próbując nie myśleć o tym, czy spodoba mu się to, jak wygląda. Czekała na jego reakcję, jego ruch. - Wyglądasz bardzo przystojnie.
- Pies z piekła rodem w garniturze, niecodzienny widok – uśmiechnęła się do niego, próbując nie myśleć o tym, czy spodoba mu się to, jak wygląda. Czekała na jego reakcję, jego ruch. - Wyglądasz bardzo przystojnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz