By
Shadow Memory
|
12:13
|
Jelly Gorgon zastanawiała się, co właściwie zrobić. Mogła iść dopełnić formalności i wyciągnąć więcej wiadomości od Aquaty. Pojawiła się również możliwość nawiązania kontaktu z Baochengiem, ale meduza doszła do wniosku, że to nie jest mądry pomysł, wciąż miała za mało informacji, by przeprowadzić z nim sensowną konwersację, z której dowiedziałaby się czegoś nowego. Choć korciło ją podejście do młodzieńca, by ponownie przeanalizować zapach, który nosił na swoim ciele. Trzecia opcja zakładała zapoznanie się z Crystal Amber i zaprzyjaźnienie z nią, nie tylko dla samej przyjemności obcowania z żywą skałą, ale także informacji, poza tym, Jelly Gorgon, potrzebowała sojuszniki i była zwykłą nastolatką, która potrzebowała ciepła jakiejś osoby.
Meduzy nigdy nie były wylewne. Jelly nie poznała ojca, więc nie miała pojęcia z czym była została poczęta i czyja krew płynęła jej w żyłach. Choć czasem, gdy była mała i spacerowała po rozległych ogrodach, pełnych pechowych kochanków podziwiała monumentalny posąg humanoidalnego smoka, jaszczura, podświadomie czuła, że on mógł być dawcą. W ogrodzie Gorgonów jeszcze nigdy nie znalazła się aż tak szlachetna rasa jak półbóg. Jelly mogła to zmienić, choć wciąż nie była pewna.
Gdy dziewczyna zastanawiała się nad możliwymi działaniami, do jej nozdrzy dotarł intensywny zapach. Przypominał słomę, letnie owoce, smakował jak ciepło promieni, obsypane płatkami chilli. Brała coraz większe wdechy, próbując nacieszyć się fascynującym smakiem, każda chwila sprawiała, że jej ogon drgał, chwyciła ukradkiem za koniuszek, tuż pod grzechotką i zaczęła delikatnie pocierać. Węże generalnie były dziwnymi stworzeniami, która normalna rasa ma strefy erogenne na końcu ogona?! Euforię Jelly przerwał drugi zapach, który wywołał u niej mdłości, nawet nie zapach, a smród. Zmokły pies i padlina, smakowało to mięsem i zepsutym serem. Gorgon zakryła swe usta, by nie zwrócić, jak taki fascynujący aromat może obcować ze smrodem rynsztoku? Meduza oddaliła się, wybrała taką trasę, by przejść obok Dong Baochenga i zebrać jakikolwiek aromat z jego ciała, by zmyć paskudny smród, który poczuła. Chińczyk roztaczał wokół siebie woń mokrej trawy oraz słodki zapach ciasta. Smak miał oszałamiający, aż chciała go schrupać. Wokół Baochenga tańczyła gamma różnych woni. Jedną z dziwniejszych był zapach sosen i morskiej bryzy, smakujący jak borówki, przez co półbóg przypominał Jelly nieco odświeżacz toaletowy. Mijając ostatecznie chłopaka, do jej nozdrzy dotarło coś jeszcze, las i potok, zapach ryb, a zarazem charakterystycznej świeżości, istoty nowonarodzonej. Znała już zapach dziecka, nie smakowała go, ale zakładała, że będzie równie słodki, co jej ojca. Usatsyfakcjonowana Jelly Gorgon ruszyła w stronę swojej przyszłej współlokatorki.
Crystal Amber wydawała się malutka i wyjątkowo kruchutka, jakby jeden upadek miał potrzaskać ją na milion kawałków. Woń dziewczyny przypominała słodkawy zaduch w jaskiniach wymieszony z solą i morską bryzą. Smakowała jak landrynka lub lizawka solna, przypadła Jelly do gustu. Jej towarzyszka zaś, roztaczała zapach potu, ale nie natarczywy, wręcz przyjemny, pachniała również jak dzikie zwierzę, smakowała jak krwisty stek. Smaczna.
— Cześć, jestem Jelly Gorgon. — pochyliła się nad nastolatkami, a węże na jej głowie nadstawiły łagodnie łebki, jakby chcąc zostać pogłaskane, popieszczone. — Jestem nowa w akademii i nie znam ludzi, przepraszam, jeśli przeszkadzam — uśmiechnęła się.
Następnie spojrzała prosto na Crystal, która z jakiegoś powodu miała potarganą sukienkę, ale Jelly zignorowała to.
— A z tego, co wiem, chyba będę twoja współlokatorką, więc nie mogę się doczekać kiedy cię poznam, Crystal Amber...
Meduzy nigdy nie były wylewne. Jelly nie poznała ojca, więc nie miała pojęcia z czym była została poczęta i czyja krew płynęła jej w żyłach. Choć czasem, gdy była mała i spacerowała po rozległych ogrodach, pełnych pechowych kochanków podziwiała monumentalny posąg humanoidalnego smoka, jaszczura, podświadomie czuła, że on mógł być dawcą. W ogrodzie Gorgonów jeszcze nigdy nie znalazła się aż tak szlachetna rasa jak półbóg. Jelly mogła to zmienić, choć wciąż nie była pewna.
Gdy dziewczyna zastanawiała się nad możliwymi działaniami, do jej nozdrzy dotarł intensywny zapach. Przypominał słomę, letnie owoce, smakował jak ciepło promieni, obsypane płatkami chilli. Brała coraz większe wdechy, próbując nacieszyć się fascynującym smakiem, każda chwila sprawiała, że jej ogon drgał, chwyciła ukradkiem za koniuszek, tuż pod grzechotką i zaczęła delikatnie pocierać. Węże generalnie były dziwnymi stworzeniami, która normalna rasa ma strefy erogenne na końcu ogona?! Euforię Jelly przerwał drugi zapach, który wywołał u niej mdłości, nawet nie zapach, a smród. Zmokły pies i padlina, smakowało to mięsem i zepsutym serem. Gorgon zakryła swe usta, by nie zwrócić, jak taki fascynujący aromat może obcować ze smrodem rynsztoku? Meduza oddaliła się, wybrała taką trasę, by przejść obok Dong Baochenga i zebrać jakikolwiek aromat z jego ciała, by zmyć paskudny smród, który poczuła. Chińczyk roztaczał wokół siebie woń mokrej trawy oraz słodki zapach ciasta. Smak miał oszałamiający, aż chciała go schrupać. Wokół Baochenga tańczyła gamma różnych woni. Jedną z dziwniejszych był zapach sosen i morskiej bryzy, smakujący jak borówki, przez co półbóg przypominał Jelly nieco odświeżacz toaletowy. Mijając ostatecznie chłopaka, do jej nozdrzy dotarło coś jeszcze, las i potok, zapach ryb, a zarazem charakterystycznej świeżości, istoty nowonarodzonej. Znała już zapach dziecka, nie smakowała go, ale zakładała, że będzie równie słodki, co jej ojca. Usatsyfakcjonowana Jelly Gorgon ruszyła w stronę swojej przyszłej współlokatorki.
Crystal Amber wydawała się malutka i wyjątkowo kruchutka, jakby jeden upadek miał potrzaskać ją na milion kawałków. Woń dziewczyny przypominała słodkawy zaduch w jaskiniach wymieszony z solą i morską bryzą. Smakowała jak landrynka lub lizawka solna, przypadła Jelly do gustu. Jej towarzyszka zaś, roztaczała zapach potu, ale nie natarczywy, wręcz przyjemny, pachniała również jak dzikie zwierzę, smakowała jak krwisty stek. Smaczna.
— Cześć, jestem Jelly Gorgon. — pochyliła się nad nastolatkami, a węże na jej głowie nadstawiły łagodnie łebki, jakby chcąc zostać pogłaskane, popieszczone. — Jestem nowa w akademii i nie znam ludzi, przepraszam, jeśli przeszkadzam — uśmiechnęła się.
Następnie spojrzała prosto na Crystal, która z jakiegoś powodu miała potarganą sukienkę, ale Jelly zignorowała to.
— A z tego, co wiem, chyba będę twoja współlokatorką, więc nie mogę się doczekać kiedy cię poznam, Crystal Amber...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz