Siedziałem w toalecie, zmywając z siebie resztki makijażu. Wyglądały paskudnie. Lekko zaczerwienione oczy, tusz do rzęs całkowicie się rozmazał, robiąc ślady na pudrze i różu. Dopiero co przed chwilą mój chłopak musiał odejść, do innej szkoły. Nie dość, że nagle, to zerwaliśmy ze sobą. Są walentynki. Chyba gorzej być nie mogło. Jednak... naprawdę podobno musiał. Widziałem, że nie chce, ale nie miał wyboru. Nie mam prawa się na niego złościć. Wziąłem głęboki oddech. Z torebki wyciągnąłem paczkę mokrych chusteczek i zmazałem z siebie makijaż. Czułem się okropnie. Bolało mnie serce. W głowie cały czas miałem ten moment. Przez dobre dziesięć minut po prostu patrzyłem się w swoje odbicie, po czym, lekko drżącym głosem mruknąłem do siebie.
-Głowa do góry Axel. Jesteś silnym chłopcem. Uśmiechnij się, wtedy jesteś najbardziej uroczy. Nic nie może ci popsuć tego dnia. To są walentynki, jedno z najbardziej uroczych świąt w roku- Powtarzałem, po czym zacząłem na nowo robić makijaż. Puder, lekki róż na policzki, cień pod oczy i pomalowanie rzęs. Gotowe. Wziąłem jeszcze trzy głębokie wdechy, po czym stuknąłem obcasem w podłogę. Nie ma już szans, że wygram tytuł królowej balu. Skoro tak, to muszę kibicować Crystal. Poza tym, hej, nie jest przecież tak źle. Dziewczyna w końcu też przychodzi, a z tego, co wiedziałem, raczej nikogo nie miała. Będziemy mogli się pobawić świetnie sami, jak para przyjaciół. No, a po tym będzie się jeść czekoladę i lody, by leczyć depresje. Teraz jednak trzeba wziąć się w garść. Muszę pokazać dziewczynie, że takie bale są naprawdę cudowne! Z nową motywacją i pewnością siebie, wyszedłem z łazienki i ruszyłem powolnym krokiem na bal, z lekkim uśmiechem na ustach. Przynajmniej wywrę na ludziach wrażenie samemu. Mimo wszystko nikt nie ma prawa zabronić mi skraść wzroku wszystkich osób na balu. Nie ma co od razu płakać w kącie i narzekać nad swoim życiem. Trzeba iść przed siebie. Dalej Axel, głowa wysoko, pewny wzrok i niewinny, uroczy uśmiech. To wszystko, czego ci w tej chwili trzeba. Poza tym, mimo wszystko, dalej mam plan jak przyciągnąć wzrok ludzi na siebie. Będzie dobrze. Na pewno będzie. Musi być, a jak spróbuje nie być dobrze, to się to zmieni! Jesteś dzielonym kotem! Ładując się pozytywnymi myślami, mój uśmiech z wymuszonego stawał się coraz bardziej naturalny, aż w końcu, gdy doszedłem do ogrodów, stał się najprawdziwszy. Widząc wszystkich i wszystko na swoich miejscach, nie mogłem się powstrzymać od pomyślenia, że to miejsce wygląda całkowicie tak, jak bajka. Na dodatek, czułem się jak księżniczka. Kto wie, może nawet znajdzie się książę, z którym będę mógł zatańczyć?
-Głowa do góry Axel. Jesteś silnym chłopcem. Uśmiechnij się, wtedy jesteś najbardziej uroczy. Nic nie może ci popsuć tego dnia. To są walentynki, jedno z najbardziej uroczych świąt w roku- Powtarzałem, po czym zacząłem na nowo robić makijaż. Puder, lekki róż na policzki, cień pod oczy i pomalowanie rzęs. Gotowe. Wziąłem jeszcze trzy głębokie wdechy, po czym stuknąłem obcasem w podłogę. Nie ma już szans, że wygram tytuł królowej balu. Skoro tak, to muszę kibicować Crystal. Poza tym, hej, nie jest przecież tak źle. Dziewczyna w końcu też przychodzi, a z tego, co wiedziałem, raczej nikogo nie miała. Będziemy mogli się pobawić świetnie sami, jak para przyjaciół. No, a po tym będzie się jeść czekoladę i lody, by leczyć depresje. Teraz jednak trzeba wziąć się w garść. Muszę pokazać dziewczynie, że takie bale są naprawdę cudowne! Z nową motywacją i pewnością siebie, wyszedłem z łazienki i ruszyłem powolnym krokiem na bal, z lekkim uśmiechem na ustach. Przynajmniej wywrę na ludziach wrażenie samemu. Mimo wszystko nikt nie ma prawa zabronić mi skraść wzroku wszystkich osób na balu. Nie ma co od razu płakać w kącie i narzekać nad swoim życiem. Trzeba iść przed siebie. Dalej Axel, głowa wysoko, pewny wzrok i niewinny, uroczy uśmiech. To wszystko, czego ci w tej chwili trzeba. Poza tym, mimo wszystko, dalej mam plan jak przyciągnąć wzrok ludzi na siebie. Będzie dobrze. Na pewno będzie. Musi być, a jak spróbuje nie być dobrze, to się to zmieni! Jesteś dzielonym kotem! Ładując się pozytywnymi myślami, mój uśmiech z wymuszonego stawał się coraz bardziej naturalny, aż w końcu, gdy doszedłem do ogrodów, stał się najprawdziwszy. Widząc wszystkich i wszystko na swoich miejscach, nie mogłem się powstrzymać od pomyślenia, że to miejsce wygląda całkowicie tak, jak bajka. Na dodatek, czułem się jak księżniczka. Kto wie, może nawet znajdzie się książę, z którym będę mógł zatańczyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz