Przez cały dzień odnosiła wrażenie, że kobiety przesadzały
ze swoim entuzjazmem względem balu walentynkowego. Niejeden raz słyszała w
pokoju krzyki tych, którym niefortunnie coś pojawiło się rano na twarzy, albo
sukienka się naderwała z jakiegoś powodu. Słyszała głośne chichoty i rozmowy o planach
na wieczór. Każda z dziewczyn miała jakieś swoje wyobrażenie tego wieczoru.
Niekiedy wilczyca z trudem powstrzymywała śmiech, kiedy docierało do niej,
czego one oczekiwały. Białe rumaki, bukiety czerwonych róż, bransoletki z
kwiatów, których fachowej nazwy Atea nie była w stanie zapamiętać. To wszystko
wydawało jej się… sztuczne i naciągane. Dlaczego kobiety tak dokładnie wszystko
planowały? I w dodatku jeszcze o tym nie mówiły partnerom, jakby oczekując, że
czytają im w myślach i to wszystko przygotują? Potem, niespełnione oczekiwania,
wbijały zadrę i powodowały kłótnie. Ona była prymitywna, z resztą jak każdy
wilk, ale miała wrażenie, że inne samice wciąż nie dorastały jej do pięt. Wiadomo,
że pojawiały się jakieś wyjątki, ale wciąż większość wpasowywała się w ten
standard. Chociaż przyznać musiała, że też trochę im zazdrościła tego, że mogły
się z kimś dzielić tymi… przemyśleniami, żeby nie powiedzieć idiotyzmami.
Musiała w końcu to zmienić, skoro miała na to szansę.
Na korytarzach ciężko było odróżnić zapachy. Męskie i
damskie perfumy mieszały się ze sobą, tworząc intensywną woń. Atei ciężko było
przyzwyczaić się do tego, jak różne istoty uczęszczały do szkoły, bo każda
pachniała inaczej, ale tego dnia czuła, że częściej będzie potrzebowała
świeżego powietrza niż zazwyczaj. Tym bardziej więc cieszyła się, że dyrekcja
to przewidziała i całe przedsięwzięcie zorganizowała w akademickich ogrodach.
Pomimo tego, jak wiele się ze sobą mieszało, zapach Cerbera bardzo wyraźnie do
niej docierał, drażniąc zmysły. Obserwując jego zachowanie i to, jak się
przygotował, nie mogła opanować narastającego pragnienia. Uznała, że nawet nie
będzie próbowała i pozwoli mu narastać. To zapowiadało noc pełną doznań. Teraz
wpatrywała się w jego oczy z szerokim uśmiechem, oddając całkowicie tej
sytuacji.
- Nie mogę sobie wyobrazić lepszego partnera na ten wieczór,
Mój Panie… - odpowiedziała wysuwając dłoń z jego, żeby złapać za rąbka sukni i
się ukłonić. Zapewne nie było w tym tyle gracji, ile w starożytnych
greczynkach, ale naprawdę się postarała. Przyznać musiała, że naprawdę nie
spodziewała się po Cerberze etykiety, niemniej było to dla mniej przyjemne
zaskoczenie. Mogła poznać jego zupełnie inną stronę i wcale nie uważała, że
którakolwiek z nich była od drugiej lepsza. Uwielbiała tę jego dzikość, ale bal
Walentynowy nie był na nią odpowiednim miejscem. Niemniej i na to przyjdzie
pora tej nocy. Zerwanie z niego tego garnituru już teraz zaprzątało jej myśli.
Potrzebowała dużego samozaparcia, żeby tego nie zrobić w tej chwili, chociaż
było to o tyle łatwiejsze, bo wciąż tkwiła w niej ludzka natura. A dla kobiety
mężczyzna w garniturze wydawał się wręcz nieziemski. Poza tym jak to się mówiło…
Jeśli kobiecie dobrze się tańczyło z mężczyzną, to i w łóżku było niesamowicie.
W drugą stronę zapewne to też tak działało. Chwyciła go więc pod ramię i
pozwoliła się poprowadzić na miejsce wydarzenia, gdzie znajdowało się już wiele
osób. Kilka par już krążyło po parkiecie, a to jak płynnie tańczyli trochę
zestresowało Ateę. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz sama tańczyła, ani czy
dobrze jej to wychodziło. W tym wypadku całkowicie liczyła na swojego partnera,
chociaż zerkając na niego miała wątpliwości czy piekielny pies umiał.
- Jak twoje umiejętności taneczne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz