Alexander, dolatując do akademii, wylądował wewnątrz ogrodu, gdzie
powrócił do swojej ludzkiej formy. Następnie chłopak podszedł do
brunetki, która według opisu czarnoksiężnika miała być dyrektorką
akademii, mimo wszystko zdawała się zirytowaną obecnością smokołaka.
- Dzień dobry. Pani to Aquata Pullos, dyrektorka tej akademii, tak? - Zapytał się, aby mieć pewność czy rozmawia z odpowiednią osobą.
- Tak, to ja. O co chodzi?
- Jestem Alexander Schnouke, nowy uczeń akademii. - Podał kobiecie kartę z informacjami o własnej osobie.
Kobieta wzięła kartę i zaczęła czytać, uprzednio odstawiając drinka, z każdym przeczytanym zdaniem wydawała się coraz bardziej podirytowana. Na jej ustach zaczął pojawiać się sztuczny uśmiech, który według gada miał zamaskować irytację.
- Dobrze... Numer twojego pokoju to 251, klucz do pokoju i plan budynku przekaże ci nasz woźny. Jeżeli to już wszystko, to do widzenia.
Schnouke, mimo iż chciał się jeszcze zapytać, gdzie może znaleźć woźnego, to jednak odpuścił z pytaniem o to dyrektorkę, gdyż wydawało mu się, że gdyby ta musiała z nim dłużej rozmawiać, to by go żywnie zabiła, z resztą zawsze może zapytać się jakiegoś z uczniów. Postanowił więc stać się jedną z podpór ściany i zaczął dłubać scyzorykiem w kawałku drewna, które ułamał z jednego z drzew podczas lotu do akademii.
- Dzień dobry. Pani to Aquata Pullos, dyrektorka tej akademii, tak? - Zapytał się, aby mieć pewność czy rozmawia z odpowiednią osobą.
- Tak, to ja. O co chodzi?
- Jestem Alexander Schnouke, nowy uczeń akademii. - Podał kobiecie kartę z informacjami o własnej osobie.
Kobieta wzięła kartę i zaczęła czytać, uprzednio odstawiając drinka, z każdym przeczytanym zdaniem wydawała się coraz bardziej podirytowana. Na jej ustach zaczął pojawiać się sztuczny uśmiech, który według gada miał zamaskować irytację.
- Dobrze... Numer twojego pokoju to 251, klucz do pokoju i plan budynku przekaże ci nasz woźny. Jeżeli to już wszystko, to do widzenia.
Schnouke, mimo iż chciał się jeszcze zapytać, gdzie może znaleźć woźnego, to jednak odpuścił z pytaniem o to dyrektorkę, gdyż wydawało mu się, że gdyby ta musiała z nim dłużej rozmawiać, to by go żywnie zabiła, z resztą zawsze może zapytać się jakiegoś z uczniów. Postanowił więc stać się jedną z podpór ściany i zaczął dłubać scyzorykiem w kawałku drewna, które ułamał z jednego z drzew podczas lotu do akademii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz