By
Afuś
|
00:03
|
Gdy odłamki pokruszonego ciała powoli wracały na swoje miejsce, Crystal powoli kawałek po kawałku odzyskiwała pamięć i stan, jaki można by nazwać życiem. Jej ciało na nowo zaczęło się poruszać, chociaż wciąż była nieprzytomna. Ciało w końcu powoli się rozluźniło, a palce same się poruszyły, przez co jeden z nich ponownie odpadł.
Po długich kilkunastu minutach z jej gardła wyrwał się zduszony dźwięk, próbowała coś powiedzieć, nawet jeżeli nie do końca o tym wiedziała.
— Pro... fesorze...? — wykrztusiła wciąż jeszcze nie wyraźnie. Pamiętała jak wcześniej to właśnie profesor Na'venn ją składał, więc była bardziej niż pewna, że właśnie uratował ją kolejny raz... w końcu czuła się tak bezpiecznie...
Złapała szybko powietrze, zupełnie jak gdyby było jej potrzebne do życia i powoli podniosła obolałe ręce. Powoli złapała się za głowę.
— Profesorze? — spytała znacznie wyraźniej, z cichą nadzieją, że mężczyzna naprawdę czuwa przy jej boku. Cudownie czuła się ze świadomością, że ma takiego anioła stróża... czy też... rybkę stróża...?
— Pan Na'venn?
Gdy w końcu poczuła się na siłach, powoli się podniosła, a zamglony wzrok przeniosła na stojącą najbliżej osobę. Ku jej zdziwieniu, wcale nie był to profesor, nie był nawet nikt z grona nauczycielskiego, ani nikt kogo w ogóle by znała. Skonfundowana przechyliła nieznacznie głowę na bok, mierząc chłopaka pytającym spojrzeniem. Po chwili dopiero zorientowała się, że choć nie kojarzy jegomościa, pokój wydawał jej się całkiem znajomy. Powoli rozejrzała się po pomieszczeniu by w końcu dostrzec dawną współlokatorkę.
— Edith! — Nieznacznie uniosła kąciki ust po czym znów osunęła się na poduszkę. — Ugh... — Przetarła o czy i znów zerknęła na mężczyznę — To twój chłopak?
Po długich kilkunastu minutach z jej gardła wyrwał się zduszony dźwięk, próbowała coś powiedzieć, nawet jeżeli nie do końca o tym wiedziała.
— Pro... fesorze...? — wykrztusiła wciąż jeszcze nie wyraźnie. Pamiętała jak wcześniej to właśnie profesor Na'venn ją składał, więc była bardziej niż pewna, że właśnie uratował ją kolejny raz... w końcu czuła się tak bezpiecznie...
Złapała szybko powietrze, zupełnie jak gdyby było jej potrzebne do życia i powoli podniosła obolałe ręce. Powoli złapała się za głowę.
— Profesorze? — spytała znacznie wyraźniej, z cichą nadzieją, że mężczyzna naprawdę czuwa przy jej boku. Cudownie czuła się ze świadomością, że ma takiego anioła stróża... czy też... rybkę stróża...?
— Pan Na'venn?
Gdy w końcu poczuła się na siłach, powoli się podniosła, a zamglony wzrok przeniosła na stojącą najbliżej osobę. Ku jej zdziwieniu, wcale nie był to profesor, nie był nawet nikt z grona nauczycielskiego, ani nikt kogo w ogóle by znała. Skonfundowana przechyliła nieznacznie głowę na bok, mierząc chłopaka pytającym spojrzeniem. Po chwili dopiero zorientowała się, że choć nie kojarzy jegomościa, pokój wydawał jej się całkiem znajomy. Powoli rozejrzała się po pomieszczeniu by w końcu dostrzec dawną współlokatorkę.
— Edith! — Nieznacznie uniosła kąciki ust po czym znów osunęła się na poduszkę. — Ugh... — Przetarła o czy i znów zerknęła na mężczyznę — To twój chłopak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz