By
Tyna
|
20:16
|
Na wspomnienie przeznaczenia, Rowena jedynie prychnęła cicho, przy okazji zdając sobie sprawę z tego, że chyba już przestała w nie wierzyć. Nie była do końca pewna, kiedy to się stało, ale chyba nie był to zbyt przyjemny proces. Wolała jednak nie zastanawiać się nad tym zbyt długo, a skupić się na tym, co działo się w tamtej chwili.
Skinęła głową, gdy NamGi wstał z kamienia.
– Okoliczności zawsze można zmienić, ale tak, chodźmy już stąd – odparła, znowu odgarniając włosy z twarzy. – Zapewne zaraz znowu wpieprzymy się w jakieś chore gówno, a ja chyba nie będę zbyt zaskoczona – dodała obojętnym tonem.
I chociaż Rowena naprawdę nie chciała przeszkadzać Skylosowi i Atei w ich pogawędce (w takich momentach okazywało się, że to całe "dobre wychowanie" miało na nią jakiś minimalny wpływ, chociaż tak naprawdę rzadko kiedy), wolała już po prostu sobie stąd pójść i odpocząć. NamGi'emu mogłaby zalecić dokładnie to samo, bo naprawdę nie wyglądał zbyt dobrze, a ona, nawet jeśli nie chciała, trochę się jego stanem zmartwiła.
"Trochę".
Zbliżyła się do tej przytulającej się do siebie dwójki o kilka niewielkich kroków, żeby nie musieć mówić zbyt głośno, bo gardło bolało ją coraz bardziej z każdą chwilą, podobnie jak głowa.
– Hej, co wy na to, żeby już się stąd zmywać? – zapytała zachrypniętym głosem, znowu wycierając nos.
Wtedy też pierwszy raz obrzuciła Ateę typowym dla siebie, stosunkowo zaczepnym spojrzeniem, nawet jeśli nie miała na myśli nic złego. Po prostu chciała jej się trochę przyjrzeć, może wyłapać w jej wyglądzie coś ogólnie charakterystycznego, żeby trochę lepiej ją zapamiętać (Rowenę nadal cholernie denerwowało to, że nie czuła żadnego zapachu, tego jej również, co zdecydowanie pomogłoby jej w zapamiętaniu dziewczyny, więc miała nadzieję, że nadrobi to sobie, gdy już katar przejdzie, a węch odzyska). Ostatecznie doszła do wniosku, że ma w stosunku do niej zupełnie obojętne podejście, nawet jeśli Rowenie chyba nie do końca odpowiadał fakt, że NamGi przypałętał się tutaj akurat za nią.
Zignorowała nawet to, że podświadomie wyczuła w niej coś niezwykle znajomego, co szybko pozwoliło jej dojść do wniosku i mieć niemalże stuprocentową pewność, że dziewczyna jest wilkołakiem. Miała w związku z tym trochę mieszane uczucia, bo z takimi, czyli przedstawicielami swojej własnej rasy, Rowena raczej się nie zadawała i starała się ich unikać.
Głównie z powodu zazdrości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz