NamGi spojrzał na Rowenę, kiwając głową z nieznacznie rozbawionym niedowierzania nad jej niesamowitym rozgadaniem. Zazwyczaj podtrzymywanie rozmowy nie było dla Azjaty szczególnym problem. W większości przypadków mógł mielić ozorem niemalże sam do siebie, jednak dziś, nie czując się za dobrze, nie miał głowy do podtrzymywania atmosfery.
Uśmiechnął się mimo to i poprawił kaptur bluzy na głowie, ściągając go nieznacznie sznurkiem, by zachować ciepło, którego sam posiadał już niewiele.
— Mógłbym odpowiedzieć to samo — zauważył, bo przecież każdą historię dało się streścić w ten sposób, w jaki zrobiła to Rowena. Dong mimo wszystko postanowił trochę rozwinąć swoją opowieść, by nie zostawić między nimi niezręcznej ciszy, która dawała się we znaki za każdym razem, kiedy ich dialogi dobiegały końca.
NamGi niekoniecznie rozumiał ten dystans, ale im dłużej rozmawiali, tym mniej go odczuwał, mając wrażenie (lub nadzieję), że wilczyca znów trochę zmienia swoje chłodne (do tej pory) podejście. Słabym gestem podrapał się w czerwony z chłodu nos, myśląc jak opowiedzieć historię, by dała się zrozumieć.
NamGi niekoniecznie rozumiał ten dystans, ale im dłużej rozmawiali, tym mniej go odczuwał, mając wrażenie (lub nadzieję), że wilczyca znów trochę zmienia swoje chłodne (do tej pory) podejście. Słabym gestem podrapał się w czerwony z chłodu nos, myśląc jak opowiedzieć historię, by dała się zrozumieć.
— Spotkałem Ateę na korytarzu, poprosiła mnie o jakąś tam pomoc. Później gdzieś uciekła, ja pobiegłem za nią, no a ... A później mieliśmy małą wpadkę. Tutaj — powiedział jak najlepiej tylko umiał i, odruchem, spojrzał w stronę drugiej wilczycy i jej nowego kompana.
Przez chwilę zastanowiła go ich relacja. Atea, mimo, że płakała za Kai'em, wydawała się być wyjątkowo blisko z chłopakiem, który pojawił się tutaj wraz z Roweną.
NamGi usilnie starał się nie myśleć, co w ogóle robiła w jego towarzystwie i czemu właściwie średnio mu się to podobało.
Przez chwilę zastanowiła go ich relacja. Atea, mimo, że płakała za Kai'em, wydawała się być wyjątkowo blisko z chłopakiem, który pojawił się tutaj wraz z Roweną.
NamGi usilnie starał się nie myśleć, co w ogóle robiła w jego towarzystwie i czemu właściwie średnio mu się to podobało.
— Możesz je sobie wziąć, mam jeszcze parę innych— odparł, kiedy dziewczyna po raz -enty użyła jego bluzy jak chusteczki higienicznej. Ostatecznie nie miał nic przeciwko i tak nie planował ich odebrać. Może nawet gdyby nie te mokre plamy pomyślałby, że całkiem pasują Rowenie. Prócz tego, że zdecydowanie odbiegały rozmiarem od jej postury.
— Chory? Chyba tak. Wiesz, całowanie się z chorymi ponoć zaraża — zarzucił żartobliwie, mając na uwadze, że wilczyca zaczęła swoje przeziębienie jeszcze w jaskiniach. Mimo wszystko nie była to jej wina. NamGi zwyczajnie potrzebował trochę światła i trochę ciepła, najlepiej w postaci przytulnego łóżka, herbaty i paru dni odpoczynku.
— Proszę cię, Rowena — zaśmiał się rozbawiony, zerkając na nią z niedowierzaniem. Mimo wszystko docenił fakt, że gdzieś tam minimalnie była zdolna się nim przejąć; myślał, że ich relacja rozmyła się w zapomnienie i znów są sobie tak samo obcy jak byli na obozie.
— Nie mów tak, jakbyś sama nie smarkała mi w bluzy. Ty też nie powinnaś odpoczywać, a jednak oboje jesteśmy tutaj — rzucił zaraz po jej matczynym monologu, odchylając materiał kaptura by móc na nią spojrzeć. Wtedy posłał jej zaczepny uśmieszek i westchnął.
— Nie mów tak, jakbyś sama nie smarkała mi w bluzy. Ty też nie powinnaś odpoczywać, a jednak oboje jesteśmy tutaj — rzucił zaraz po jej matczynym monologu, odchylając materiał kaptura by móc na nią spojrzeć. Wtedy posłał jej zaczepny uśmieszek i westchnął.
— Moc przeznaczenia, co? — zagaił z radosnym, chodź przygaszonym tonem.
On nie wyglądał najlepiej, ale za to Rowena wyglądała tragicznie; zupełnie tak, jakby powinna leżeć cały czas w łóżku, przykryta kołdrą po sam czubek nosa. Zdecydowanie nie powinna wychylać się z pokoju w takim stanie.
On nie wyglądał najlepiej, ale za to Rowena wyglądała tragicznie; zupełnie tak, jakby powinna leżeć cały czas w łóżku, przykryta kołdrą po sam czubek nosa. Zdecydowanie nie powinna wychylać się z pokoju w takim stanie.
— Szkoda, że zawsze spotykamy się w tak niekorzystnych warunkach — NamGi trochę żałował, że w ostatnim czasie się nie widywali; gdyby wiedział, że Rowena się rozchorowała, zdecydowanie by się nią zajął i postawił na nogi.
— To co, może poszukamy stąd wyjścia, żebyśmy oboje mogli odpoczywać i zdrowieć? — zapytał wstając z kamienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz