By
Tyna
|
11:31
|
Kilka kropel deszczu spadło na ubrania Roweny, ale przyjęła to zupełnie obojętnie i nie ruszyła się z miejsca. W tamtym momencie mogła nawet zmoknąć i rozchorować się jeszcze bardziej i chyba nieszczególnie by się tym przejęła. Jednak gdy Skylos wstał, ona zrobiła to zaraz za nim bez większego zastanowienia. Poprawiła na sobie obie bluzy, po czym niechlujnie zawiniętą resztę czekolady schowała do którejś z kieszeni.
Wtedy też stało się coś, czego zupełnie się nie spodziewała, a gdy chłopak sobie pobiegł w jakimś szaleńczym pędzie do wnętrza szkoły, zawahała się tylko przez chwilę.
Ruszyła za nim, kierując się tylko swoim słuchem i intuicją, bo na swój węch w tamtym momencie nie mogła liczyć ani trochę.
Nie wiedziała, dlaczego i po co biegnie, ale Rowena zdawała sobie sprawę z jednego - na pewno, bardzo i za wszelką cenę nie chciała wtedy zostać sama. Ostatecznie nie po to zdecydowała się na jego towarzystwo, żeby teraz znowu zamknąć się samotnie w pokoju, nawet jeśli zazwyczaj taki sposób spędzania wolnego czasu całkiem jej odpowiadał.
Oczywiście, tylko w miejscach, w których nie miała innego wyboru.
– Hej! – chciała krzyknąć, ale z jej ust wydobyło się tylko niezrozumiałe chrypnięcie.Już po krótkiej chwili zaczęło ją boleć gardło. Była chora i nie mogła też wziąć porządnego oddechu, więc gdy dobiegła do tych dziwacznych schodów, z których prawie zeskoczyła, miała wrażenie, że zaraz znowu zacznie kasłać i tym razem naprawdę wypluje płuca. Zakrztusiła się własną śliną, gdy jej stopy dotknęły podłoża.
Ruszyła jednak dalej, gdy znowu odzyskała oddech.
Dziwnie czuła się w tym miejscu, bo chociaż lubiła poznawać nowe tereny, była wręcz pewna, że coś tutaj jest nie tak. Podłoże, po których stąpała, było dziwne, powietrze, którym oddychała było dziwne, a wszystko, co mogła zaobserwować - również. Nie czuła się tam zbyt dobrze i nie chodziło nawet o złe samopoczucie spowodowane przeziębieniem i obrażeniami po przebojach z NamGim.
Postać Skylosa nadal jednak była przed nią, co odczytywała jako dobry znak.
Chyba przynajmniej nie była tutaj sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz