Ciepło. Błogie ciepło. Nigdy nie pomyślałby, że tak właśnie określiłby to co teraz czuje. Zawsze trzymał się z dala od wszelkich form ciepła, lecz teraz... Wtulał się w delikatnie ciepłą dłoń, nosząc na sobie świeże ślady miękkich, kobiecych warg. Przymknął oczy, wyczuwał jak woda spływa po jej skórze, jak krople łączą się i biegną po krzywiznach jej ciała. Niemalże sam mógł poczuć ją całą poprzez otaczającą go wodę, ale odepchnął te myśli od siebie. Nie chciał jej dotykać w taki sposób. Chciał ją odkrywać swoimi zmysłami, chciał by ona tego też chciała tak samo jak i on. Chciał.. By to nie był jeden z jego koszmarów. Chciał by ona została, nie zniknęła gdy się obudzi.
Czuł jak drobne drżenie jej ciała przenosi się w górę. Siedziała obok niego w kałuży pokoju, czuł jak chłód ją przenika. Przykrył jej dłoń swoją, ściskając ją lekko w obawie, że zaraz ją odsunie od niego. Migotliwe oczy, odbijające wszystkie odcienie wzburzonej Fali, otworzyły się szerzej by spojrzeć na zarumienioną od chłodu twarz Ferii. Jej anielskie usta będą go prześladowały do końca jego dni w tym i każdym kolejnym świecie.
- Witamy wśród żywych, profesorze Na'venn. - Cisza pokoju nie mogła zatrzymać jej głosu, który w uszach mężczyzny brzmiał równie cudownie jak przypływ w księżycowe noce. Zdołał się lekko uśmiechnąć słysząc formalny ton swojej towarzyszki. Jej profesjonalna postawa nigdy nie przestała zadziwiać Na'venna, który właśnie utwierdził się w przekonaniu, że to nie jest sen. Że ona naprawdę tu jest, dzieli z nim przestrzeń i emocje. Że naprawdę marznie i jest przemoknięta. Zmarszczył z lekka brwi, czując jak wraca do niego poczucie rzeczywistości a wraz z nim - zmartwienie o komfort osób wokół niego.
- Potrzebuje Pan czegoś? - Jej głos był słabszy niż wcześniej, Na'venn mógł wyczuć zmęczenie w jej brzmieniu. Chciał pokręcić głową na boki dając do zrozumienia, że wszystko czego pragnie już przy nim się znajduje, ale otworzył usta i przez chwilę przywołując swój głos do siebie wahał się z powiedzeniem czegoś.
- ..Ciebie. - Nie był pewien co chce powiedzieć do momentu gdy słowo wypłynęło z jego ust. Otworzył szerzej oczy, zdając sobie sprawę z tego co powiedział, jak bardzo nie powinien tego mówić, jak bardzo to było nie na miejscu. Powinien jej podziękować za pomoc, powinien przeprosić za niemoc, powinien ją wysuszyć i pomóc się ogrzać.. Temperatura jego ciała zaczęła się podnosić, ale był zbyt osłabiony by parowało z niego. Nie czekając na odpowiedź spuścił wzrok na mokrą podłogę i zaczął cicho mówić, zawstydzony sobą.
- ..Zaraz pomogę Pani się osuszyć.. - Przeciągłym ruchem zdjął swoją rękę z dłoni Ferii i położył na podłodze. Ściągnął lekko brwi i zawołał w sobie do wody, która płynnym ruchem zaczęła wychodzić z mebli, podłogi i ścian, z materiałów i wszelkich ubrań w całym pokoju tworząc w powietrzu i na podłodze wodne żyły, pompujące ciecz ku żywiołakowi. Ubrania jego towarzyszki wysychały stopniowo, dołączając swój udział do wodnych żył niknących pod dłoniami nauczyciela. Niemalże czuł aksamitny dotyk jaki niosły ze sobą krople z jej skóry..
Nie podniósł wzroku z podłogi gdy skończył chłonąć wodę. Nie wiedział jak się zachować, kobieta przed nim widziała wszystko co ukrywał przed samym sobą a jednak go nie odtrąciła. Czy czekała na lepszy moment by to zrobić, nie chciała go w tej chwili, jak to mawiają, ściągać na ziemie? A może odwzajemniała jego myśli? Na'venn pozwolił sobie na tą małą nadzieję gdy ponownie otwierał usta.
- Ubrania mogą wciąż być nieco wilgotne.. - Jego głos był wciąż lekko zachrypnięty. - .. Za Pani pozwoleniem, gdy wstanę podaruję Pani zamiennie swoje ubranie. Może być trochę za duże, ale na pewno będzie cieplejsze... - Przygryzł ze zdenerwowania swoją wargę lekko starając się nie myśleć o tym jak źle wygląda w jej oczach w tej chwili.
Czuł jak drobne drżenie jej ciała przenosi się w górę. Siedziała obok niego w kałuży pokoju, czuł jak chłód ją przenika. Przykrył jej dłoń swoją, ściskając ją lekko w obawie, że zaraz ją odsunie od niego. Migotliwe oczy, odbijające wszystkie odcienie wzburzonej Fali, otworzyły się szerzej by spojrzeć na zarumienioną od chłodu twarz Ferii. Jej anielskie usta będą go prześladowały do końca jego dni w tym i każdym kolejnym świecie.
- Witamy wśród żywych, profesorze Na'venn. - Cisza pokoju nie mogła zatrzymać jej głosu, który w uszach mężczyzny brzmiał równie cudownie jak przypływ w księżycowe noce. Zdołał się lekko uśmiechnąć słysząc formalny ton swojej towarzyszki. Jej profesjonalna postawa nigdy nie przestała zadziwiać Na'venna, który właśnie utwierdził się w przekonaniu, że to nie jest sen. Że ona naprawdę tu jest, dzieli z nim przestrzeń i emocje. Że naprawdę marznie i jest przemoknięta. Zmarszczył z lekka brwi, czując jak wraca do niego poczucie rzeczywistości a wraz z nim - zmartwienie o komfort osób wokół niego.
- Potrzebuje Pan czegoś? - Jej głos był słabszy niż wcześniej, Na'venn mógł wyczuć zmęczenie w jej brzmieniu. Chciał pokręcić głową na boki dając do zrozumienia, że wszystko czego pragnie już przy nim się znajduje, ale otworzył usta i przez chwilę przywołując swój głos do siebie wahał się z powiedzeniem czegoś.
- ..Ciebie. - Nie był pewien co chce powiedzieć do momentu gdy słowo wypłynęło z jego ust. Otworzył szerzej oczy, zdając sobie sprawę z tego co powiedział, jak bardzo nie powinien tego mówić, jak bardzo to było nie na miejscu. Powinien jej podziękować za pomoc, powinien przeprosić za niemoc, powinien ją wysuszyć i pomóc się ogrzać.. Temperatura jego ciała zaczęła się podnosić, ale był zbyt osłabiony by parowało z niego. Nie czekając na odpowiedź spuścił wzrok na mokrą podłogę i zaczął cicho mówić, zawstydzony sobą.
- ..Zaraz pomogę Pani się osuszyć.. - Przeciągłym ruchem zdjął swoją rękę z dłoni Ferii i położył na podłodze. Ściągnął lekko brwi i zawołał w sobie do wody, która płynnym ruchem zaczęła wychodzić z mebli, podłogi i ścian, z materiałów i wszelkich ubrań w całym pokoju tworząc w powietrzu i na podłodze wodne żyły, pompujące ciecz ku żywiołakowi. Ubrania jego towarzyszki wysychały stopniowo, dołączając swój udział do wodnych żył niknących pod dłoniami nauczyciela. Niemalże czuł aksamitny dotyk jaki niosły ze sobą krople z jej skóry..
Nie podniósł wzroku z podłogi gdy skończył chłonąć wodę. Nie wiedział jak się zachować, kobieta przed nim widziała wszystko co ukrywał przed samym sobą a jednak go nie odtrąciła. Czy czekała na lepszy moment by to zrobić, nie chciała go w tej chwili, jak to mawiają, ściągać na ziemie? A może odwzajemniała jego myśli? Na'venn pozwolił sobie na tą małą nadzieję gdy ponownie otwierał usta.
- Ubrania mogą wciąż być nieco wilgotne.. - Jego głos był wciąż lekko zachrypnięty. - .. Za Pani pozwoleniem, gdy wstanę podaruję Pani zamiennie swoje ubranie. Może być trochę za duże, ale na pewno będzie cieplejsze... - Przygryzł ze zdenerwowania swoją wargę lekko starając się nie myśleć o tym jak źle wygląda w jej oczach w tej chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz