By
Afuś
|
01:38
|
Powrót do akademika zleciał BaoChengowi wyjątkowo szybko, jednak dla jego córeczki była to bardzo długa i męcząca podróż. Wciąż trzymała się go kurczowo, wtulając się jak gdyby wierzyła że ojciec obroni ją przed całym złem tego świata. Nawet przez deszczem który zaczął padać gdy byli już w pobliżu szkoły.
Niestety mężczyzna nie miał przy sobie parasolki, mógł jedynie pójść szybciej i próbować użyć swojej mocy tak by krople ich omijały, ale nawet to nie pomogło. Wpadł do akademika cały przemoczony i jak najszybciej poszedł odebrać klucze od nowego pokoju. Od teraz miał mieszkać razem z Huan, by mógł się nią opiekować.
Wraz otworzeniem drzwi odczuł jak ściska go w żołądku, wypełniał go niepokój na myśl że już nie będzie dzielił pokoju z bratem. Znów zaczął się zastanawiać czy NamGi nadal się na niego złości i jak ogólnie sobie radził przez cały ten czas. Miał ochotę natychmiast wyjść i spotkać się z rodzeństwem, przeprosić że ich zostawił, porozmawiać i przytulić. Mocno. Bardzo mocno.
-Huan, przebierz się szybko, nie możesz się przeziębić-stwierdził troskliwie, szybko wyjmując z walizki suche ubrania.
Dopiero gdy córeczka była już przebrana, BaoCheng poszedł zadbać o siebie. Szybko przebrał się w łazience i zerknął na swoje odbicie w lustrze. Bez zastanowienia sięgnął po nożyczki leżące na półeczce przy lustrze. Poprzedni właściciel pokoju musiał przechodzić przez coś podobnego skoro zostawił je w takim miejscu, jednak nie przeszło mu to nawet przez myśl, nie zastanawiał się skąd się tu wzięły. Szybko ciachnął nimi powietrze, sprawdzając czy na pewno są dobre, po czym zaczął dość nieudolnie odcinać pasma swoich długich włosów gdzieś na długości ramion. Postrzępione końcówki sterczały na wszystkie strony, a sam Bao raczej nie był zadowolony z nowej fryzury, jednak w pewien dziwaczny sposób czuł się z siebie dumny.
Niestety mężczyzna nie miał przy sobie parasolki, mógł jedynie pójść szybciej i próbować użyć swojej mocy tak by krople ich omijały, ale nawet to nie pomogło. Wpadł do akademika cały przemoczony i jak najszybciej poszedł odebrać klucze od nowego pokoju. Od teraz miał mieszkać razem z Huan, by mógł się nią opiekować.
Wraz otworzeniem drzwi odczuł jak ściska go w żołądku, wypełniał go niepokój na myśl że już nie będzie dzielił pokoju z bratem. Znów zaczął się zastanawiać czy NamGi nadal się na niego złości i jak ogólnie sobie radził przez cały ten czas. Miał ochotę natychmiast wyjść i spotkać się z rodzeństwem, przeprosić że ich zostawił, porozmawiać i przytulić. Mocno. Bardzo mocno.
-Huan, przebierz się szybko, nie możesz się przeziębić-stwierdził troskliwie, szybko wyjmując z walizki suche ubrania.
Dopiero gdy córeczka była już przebrana, BaoCheng poszedł zadbać o siebie. Szybko przebrał się w łazience i zerknął na swoje odbicie w lustrze. Bez zastanowienia sięgnął po nożyczki leżące na półeczce przy lustrze. Poprzedni właściciel pokoju musiał przechodzić przez coś podobnego skoro zostawił je w takim miejscu, jednak nie przeszło mu to nawet przez myśl, nie zastanawiał się skąd się tu wzięły. Szybko ciachnął nimi powietrze, sprawdzając czy na pewno są dobre, po czym zaczął dość nieudolnie odcinać pasma swoich długich włosów gdzieś na długości ramion. Postrzępione końcówki sterczały na wszystkie strony, a sam Bao raczej nie był zadowolony z nowej fryzury, jednak w pewien dziwaczny sposób czuł się z siebie dumny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz