Nie
pamiętała kiedy ostatnio przytulała kogoś spoza rodziny. Przez ostatni rok
ograniczała nawet bliskość z rodziną, chociaż zawsze byli ze sobą bardzo mocno
związani. Niestety każdy dotyk przypominał jej momenty z Kaiem i po raz kolejny
rozrywał ledwo zaleczone rany, ale tym razem było zupełnie inaczej. Zapach
Cerbera był dla niej niezwykły, jego ramiona ciepłe. Będąc przy nim poczuła
ulgę, spokój, jakby wszystko się miało w końcu ułożyć. Przerażało ją to
uczucie, ale jednocześnie chciała je zgłębiać.
Cicho się
zaśmiała, gdy trącił ją nosem, jakby było w nim więcej zwierzęcej natury niż
ludzkiej. Potem z kolei poczuła jak się rumieni. Róż wstąpił na jej policzki,
wstyd palił i odruchowo zasłoniła na chwilę twarz dłońmi. Serce jej nieznacznie
przyspieszyło i miała ogromną nadzieję, że żadne z nich tego nie czuło. A to
wszystko tylko dlatego, że zdała sobie nagle sprawę z tego, co nim kierowało.
Dostała odpowiedź na swoje pytanie, chociaż on mógł nawet nie zdawać sobie z
tego sprawy. Pojawił się tutaj, wbiegł do mrocznego wymiaru, bo się o nią
martwił. Zrobił to dla niej, naraził się na niebezpieczeństwo. Atea nie miała
pojęcia jak na to zareagować, co odpowiedzieć. Wcześniej było to o wiele
prostsze. Teraz się bała, co może z tego wyniknąć.
- Dziękuję –
zabrała ręce i się uśmiechnęła do niego, w końcu całkowicie wyplątując z jego
ramiona. – Powinniśmy poszukać wyjścia – spojrzała na pozostałą dwójkę i nagle
zrozumiała, że już nie była tutaj jedynym wilkiem. Dziewczyna, która pojawiła
się z Cerberem miała taki sam zapach, jak ona. Co ją najbardziej zdziwiło?
Wilczyca była chora, a to się rzadko zdarzało. Z resztą po chwili zrozumiała,
że NamGi też nie był w dobrym stanie. A ona go pociągnęła za sobą do wrogiego
wymiaru, skupiona tylko na sobie. Nagle uderzyło ją ogromne poczucie winy i
odwijając szal, który dostała wcześniej, podeszła do chłopaka.
- Bardzo
cię przepraszam, NamGi – speszona i zawstydzona spuściła wzrok, oddając mu jego
własność. – Myślałam tylko o sobie i ci uciekłam, a widać, że nie najlepiej się
czujesz. Przygotuję ci z ziół jakiś napar zdrowotny jak tylko wrócimy – nie patrzyła
mu w oczy, bo źle się czuła z tym, do czego go zmusiła. – Rzecz jasna ciebie
też poczęstuję – tym razem zwróciła się do kobiety. – Żadne z was nie wygląda
najlepiej – dokończyła i rozejrzała się dookoła. Akurat wtedy wilczyca do niej
podeszła z bardzo sensowną propozycją. – Chętnie, ale czy ktoś wie którędy mamy
iść? – kiedy spojrzała w stronę lasu, wstrząsnęły nią dreszcze. Nagle dotarło
do niej jak bardzo przerażało ją to miejsce i nieświadomie przysunęła się do
Cerbera. A potem poczuła jego krew i nagle zrozumiała, że mężczyzna nadal był
ranny. – Wszystko w porządku? Dajesz radę? – zapytała go z troską w głosie,
zerkając na przemoczone posoką ubranie młodzieńca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz