Gustav dziś nie bardzo był w nastroju do czegokolwiek, zważywszy na fakt iż już od sytuacji ze smokiem nie czuł się najlepiej. Jego humor jednak został całkowicie zniszczony dopiero po ulewie, jaka go spotkała. Może to dlatego nie był szczególnie pocieszony po słowach kotołaka, nie bardzo mając ochotę teraz wstawć. Mimo to zmusił się do podniesienia tyłka i udania pod prysznic wraz z ciuchami na zmianę. Triatian z kolei powoli usypiał w ich wspólnym umyśle, a jeszcze nie tak dawno żwawie podrywał ładne kobitki ze smoczej klasy, ale jak widać, nawet on się może tym wymęczyć.
W każdym bądź razie oboje postawili dziś na szybki, ale ciepły prysznic, by ba koniec starszy z nich przejął na moment władzę, wypełniając ciało pachnidełkami, które dodawały im jedynie męskości i nieugiętości. Zaraz potem ciemoskóry mógł poczuć swobodę działania, gdy drugi kompletnie odpuścił, leniąc się w najciaśniejszym zakamarku głowy. Gustav za to wrócił do pokoju, po raz kolejny kładąc się plecami na łóżku, jednak nie swoim, a tym pochodzącym od jego kociaczka, patrząc na niego poniekąd do góry nogami.
- Nic mi się nie stało. Jedynie spadłem ze smoka i niemal nie roztrzaskałem się na ziemi z ponad dwóch kilometrów, nic wielkiego - wzruszył delikatnie ramionami, nie widząc w tym nic nadzwyczajnego. Po tylu latach jeździectwa takie sytuacje robią się powoli normą, a reakcje na nie nieco opada.
- A Tobie jak minął dzień, Axel? - zapytał, jednocześnie przymykając zmęczone powieku, po raz kolejny kichając. Rzecz jasna, zakrył swoją twarz, jednak usiadł nagle na skraju łóżka, nie chcąc zarazić niższego. Planował także przeniesienie się na swoje łoże.
W każdym bądź razie oboje postawili dziś na szybki, ale ciepły prysznic, by ba koniec starszy z nich przejął na moment władzę, wypełniając ciało pachnidełkami, które dodawały im jedynie męskości i nieugiętości. Zaraz potem ciemoskóry mógł poczuć swobodę działania, gdy drugi kompletnie odpuścił, leniąc się w najciaśniejszym zakamarku głowy. Gustav za to wrócił do pokoju, po raz kolejny kładąc się plecami na łóżku, jednak nie swoim, a tym pochodzącym od jego kociaczka, patrząc na niego poniekąd do góry nogami.
- Nic mi się nie stało. Jedynie spadłem ze smoka i niemal nie roztrzaskałem się na ziemi z ponad dwóch kilometrów, nic wielkiego - wzruszył delikatnie ramionami, nie widząc w tym nic nadzwyczajnego. Po tylu latach jeździectwa takie sytuacje robią się powoli normą, a reakcje na nie nieco opada.
- A Tobie jak minął dzień, Axel? - zapytał, jednocześnie przymykając zmęczone powieku, po raz kolejny kichając. Rzecz jasna, zakrył swoją twarz, jednak usiadł nagle na skraju łóżka, nie chcąc zarazić niższego. Planował także przeniesienie się na swoje łoże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz