Szalejący
sztorm wokół kobiety powoli zelżał na swej nieposkromionej sile, jednak nic nie
przychodzi od tak. Kołyszące się krople wody opadły powoli na ziemię, mocząc
całą podłogę Rybeńki, co może im w późniejszym czasie zająć sporo czasu...
rzecz jasna mam na myśli wysprzątanie tego. Najpewniej po przebudzeniu, Na'venn
nie będzie miał na nic siły, dlatego też dama już teraz pomyślała o zestawie do
sprzątania.
Nagle w pomieszczeniu
rozległ się kogoś głos, przez co Feria na krótki moment straciła skupienie,
czując, jak mężczyzna ucieka jej myślami. Powróciła zatem do swojej
"pracy", nie zerkając nawet na świecące brudną bielą koniuszki swoich
palców, stykających się z coraz bardziej wilgotnymi policzkami nauczyciela.
- Mam wszystko pod kontrolą, możesz wyjść - zwróciła się do trzeciej osoby znajdującej się w pomieszczeniu, nie chcąc, by wodna istota była widziana w takim stanie. Nie chciała bowiem, by rozeszły się o nim plotki, dlatego wolała pozostać sam na sam, nie angażując w to osób pośrednich. W końcu jakby na to nie spojrzeć, generalnie stan "pacjenta" się poprawiał, przynajmniej Hamstrong widziała to w jego rozkołysanym umyśle. Widziała jak się stara, widziała jak walczy, jak przedziera się przez puszczę wspomnień, które przez przypadek zostały odtworzone w umyśle kobiety. Czy chciała o nich widzieć? Owszem, jednak nie w taki sposób, ale jeżeli jest on jedyny... Starała się przyjąć na siebie każdy bolesny dla pana pianki cios, czując jak powoli sama traci energię. Nie takie rzeczy nie mogły jej powstrzymać, także i tym razem nie zamierza się poddać.
Wilgotne, lokowane włosy faceta łaskotały jej twarzyczkę, przez co raz po raz marszczyła delikatnie nosek, chcąc niejako uciec od nieprzyjemnego uczucia, które zniknęło wraz z jednorazowym ruchem jej skrzydeł. Owe zasłaniały parę przed jakimkolwiek wzrokiem, ograniczyła ich jedynie do samych siebie, zmusiła do pierwszych interakcji zmęczonego siłowaniem się z samym sobą Na'venna do oparcia o nią czoła, na co zareagowała lekkim, równie umęczonym co ich dwójka uśmiechem. Zaraz potem zanurzyła się w jego pięknych, zagubionych w morzu własnego umysłu oczach, uświadamiając sobie, że właśnie wpadła we własną pułapkę, nie mogąc wyswobodzić się z łańcuchów uwielbienia. Starała się zapanować nad ludzkimi odruchami, jednak jej myśli i instynkt samozachowawczy zawiódł wraz z muśnięciem jej ust przez... przyjaciela? Któż wie kim są dla siebie obecnie, jednak Ferii po tym wszystkim będzie ciężko nazywać go tylko przyjacielem. Lekki posmak słonawej cieczy z czasem począł przybierać słodkawe cząstki. Jeszcze nie tak dawno wyschnięte wargi rybeńki teraz ociekały dziką cieczą, rozbryzgując ich skryte pragnienia. Teraz już nie tylko Evandil wypłynął na powierzchnię, ale wraz z nim i wysokie podniecenie.
W obecnej chwili Feria kompletnie zapomniała o swoim widocznym przez przemoknięty, biały materiał biuście, który pewnie zakryje z drobną pomocą jakiegoś ubrania partnera. Zetknięcie ich ust miało dla niej wielkie znaczenie, zatem spijała słodkie uczucia, pozwalając im obu na pewien czas zapomnienia. Tymczasowo jej całą uwagę pochłonął krótki, jednak spamiętany pocałunek, na końcu którego dało się usłyszeć ciche cmoknięcie odbijające się w szczelnej kopule stworzonej dzięki skrzydłom damy. Ta po raz kolejny spojrzała na niego szczęśliwym lecz zamglonym wzrokiem, piszcząc kciukiem policzek nauczyciela.
- Witamy wśród żywych, profesorze Na'venn - zwróciła się ku niemu, dopiero teraz zdając sobie sprawę z ciut drżących rąk, jak i ze swojego niedużego wychłodzenia, a także prędko bijącego serca, energicznie dającego jej znak, iż uczucia dziewczyny są być może dla niej zbyt wielkie, by mogła owe pojąć i przyswoić. Mimo to cieszyła się ogromnie z przebudzenia towarzysza, który jeszcze nie tak dawno był kompletnie nieprzytomny. Nie chciała się aktualnie od niego oddalać, zatem zamiast tego przysiadła na własnych kolanach tuż przed nim, starając się zrozumieć co tak właściwie między nimi zaszło... I co zamierzają z tym dalej robić?
- Potrzebuje Pan czegoś? - mruknęła jeszcze, sama nie czując się najlepiej, ale zdecydowanie była bardziej żywa, niżeli kochana fląderka.
- Mam wszystko pod kontrolą, możesz wyjść - zwróciła się do trzeciej osoby znajdującej się w pomieszczeniu, nie chcąc, by wodna istota była widziana w takim stanie. Nie chciała bowiem, by rozeszły się o nim plotki, dlatego wolała pozostać sam na sam, nie angażując w to osób pośrednich. W końcu jakby na to nie spojrzeć, generalnie stan "pacjenta" się poprawiał, przynajmniej Hamstrong widziała to w jego rozkołysanym umyśle. Widziała jak się stara, widziała jak walczy, jak przedziera się przez puszczę wspomnień, które przez przypadek zostały odtworzone w umyśle kobiety. Czy chciała o nich widzieć? Owszem, jednak nie w taki sposób, ale jeżeli jest on jedyny... Starała się przyjąć na siebie każdy bolesny dla pana pianki cios, czując jak powoli sama traci energię. Nie takie rzeczy nie mogły jej powstrzymać, także i tym razem nie zamierza się poddać.
Wilgotne, lokowane włosy faceta łaskotały jej twarzyczkę, przez co raz po raz marszczyła delikatnie nosek, chcąc niejako uciec od nieprzyjemnego uczucia, które zniknęło wraz z jednorazowym ruchem jej skrzydeł. Owe zasłaniały parę przed jakimkolwiek wzrokiem, ograniczyła ich jedynie do samych siebie, zmusiła do pierwszych interakcji zmęczonego siłowaniem się z samym sobą Na'venna do oparcia o nią czoła, na co zareagowała lekkim, równie umęczonym co ich dwójka uśmiechem. Zaraz potem zanurzyła się w jego pięknych, zagubionych w morzu własnego umysłu oczach, uświadamiając sobie, że właśnie wpadła we własną pułapkę, nie mogąc wyswobodzić się z łańcuchów uwielbienia. Starała się zapanować nad ludzkimi odruchami, jednak jej myśli i instynkt samozachowawczy zawiódł wraz z muśnięciem jej ust przez... przyjaciela? Któż wie kim są dla siebie obecnie, jednak Ferii po tym wszystkim będzie ciężko nazywać go tylko przyjacielem. Lekki posmak słonawej cieczy z czasem począł przybierać słodkawe cząstki. Jeszcze nie tak dawno wyschnięte wargi rybeńki teraz ociekały dziką cieczą, rozbryzgując ich skryte pragnienia. Teraz już nie tylko Evandil wypłynął na powierzchnię, ale wraz z nim i wysokie podniecenie.
W obecnej chwili Feria kompletnie zapomniała o swoim widocznym przez przemoknięty, biały materiał biuście, który pewnie zakryje z drobną pomocą jakiegoś ubrania partnera. Zetknięcie ich ust miało dla niej wielkie znaczenie, zatem spijała słodkie uczucia, pozwalając im obu na pewien czas zapomnienia. Tymczasowo jej całą uwagę pochłonął krótki, jednak spamiętany pocałunek, na końcu którego dało się usłyszeć ciche cmoknięcie odbijające się w szczelnej kopule stworzonej dzięki skrzydłom damy. Ta po raz kolejny spojrzała na niego szczęśliwym lecz zamglonym wzrokiem, piszcząc kciukiem policzek nauczyciela.
- Witamy wśród żywych, profesorze Na'venn - zwróciła się ku niemu, dopiero teraz zdając sobie sprawę z ciut drżących rąk, jak i ze swojego niedużego wychłodzenia, a także prędko bijącego serca, energicznie dającego jej znak, iż uczucia dziewczyny są być może dla niej zbyt wielkie, by mogła owe pojąć i przyswoić. Mimo to cieszyła się ogromnie z przebudzenia towarzysza, który jeszcze nie tak dawno był kompletnie nieprzytomny. Nie chciała się aktualnie od niego oddalać, zatem zamiast tego przysiadła na własnych kolanach tuż przed nim, starając się zrozumieć co tak właściwie między nimi zaszło... I co zamierzają z tym dalej robić?
- Potrzebuje Pan czegoś? - mruknęła jeszcze, sama nie czując się najlepiej, ale zdecydowanie była bardziej żywa, niżeli kochana fląderka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz