Młody Azjata słuchał Atei naprawdę uważnie; co w jego chorowitym stanie nie było wcale łatwym zdaniem; przytakując jej co jakiś czas ze słabym, zmęczonym uśmiechem, starając się podkreślić, że nawet jeśli nie wygląda, skupiał się na wszystkim, co mu mówiła. NamGi nie miał odwagi zapytać, ale przypuszczał, że po raz kolejny przyszło mu mieć styczność z Wilkołakiem. Ciemnowłosa dziewczyna rozsiewała wokoło siebie podobną aurę, którą poznał w towarzystwie Roweny i mimochodem zdarzyło mu się za nią zatęsknić. Przeszło mu przez myśl, że może kiedy już wyzdrowieje, znów wparuje jej do pokoju bez pytania, zatruwając odrobinę życia; o ile w ogóle ją tam zastanie. Bo przecież mogła już dawno spakować swoje rzeczy i uciec gdzieś za horyzont, paląc za sobą most, który zbudowała razem z NamGim.
Dong kaszlnął w cieplutki szalik, spoglądając pokątnie na krótkowłosą, kiwając głową.
— Zacząłem dopiero na ten semestr, ale nie wiem jak długo tutaj zostanę. Chyba przestaje mi się tutaj podobać — przyznał najszczerzej jak potrafił, zdając sobie sprawę, że przez ostatnie wydarzenia odechciało mu się tutaj studiować i najchętniej faktycznie uciekłby gdzieś, zaczynając wszystko od nowa. Może przy odrobinie szczęścia zapomniałby o egoistycznym ojcu i równie samolubnym bracie, który z dnia na dzień wymazał się z jego życia.
— Nie, ja nic nie czuję. Co jest? — zmysły NamGiego nigdy nie były jakoś szczególnie nadludzkie, ale choroba, która go dopadła, wyraźnie utrudniała mu skupienie się na czymkolwiek. Zaufał jednak wilczym zmysłom nowej znajomej i przystanął niepewnie, rozglądając się dookoła w ciszy, próbując dopatrzyć się czegokolwiek niepokojącego w ponurych korytarzach akademii.
— Atea! — nim NamGi się spostrzegł, młoda wilczyca przepadła, prowadząc pościg za ...
No właśnie, co? O jakim 'Kai'u' dziewczyna mówiła, skoro byli tutaj kompletnie sami, bez nikogo dookoła?
Przynajmniej NamGi nikogo nie widział.
Mimo, że Dong był obolały i cały posiniaczony, postanowił nie zostawiać wilczycy na pastwę losu i niewiele myśląc, rzucił się za nią, biegnąc jak najszybciej tylko potrafił, próbując nie zgubić Atei z oczu, co w ciemnych korytarzach akademii naprawdę było trudne.
— Atea, poczekaj, gdzie biegniesz?!
Dong kaszlnął w cieplutki szalik, spoglądając pokątnie na krótkowłosą, kiwając głową.
— Zacząłem dopiero na ten semestr, ale nie wiem jak długo tutaj zostanę. Chyba przestaje mi się tutaj podobać — przyznał najszczerzej jak potrafił, zdając sobie sprawę, że przez ostatnie wydarzenia odechciało mu się tutaj studiować i najchętniej faktycznie uciekłby gdzieś, zaczynając wszystko od nowa. Może przy odrobinie szczęścia zapomniałby o egoistycznym ojcu i równie samolubnym bracie, który z dnia na dzień wymazał się z jego życia.
— Nie, ja nic nie czuję. Co jest? — zmysły NamGiego nigdy nie były jakoś szczególnie nadludzkie, ale choroba, która go dopadła, wyraźnie utrudniała mu skupienie się na czymkolwiek. Zaufał jednak wilczym zmysłom nowej znajomej i przystanął niepewnie, rozglądając się dookoła w ciszy, próbując dopatrzyć się czegokolwiek niepokojącego w ponurych korytarzach akademii.
— Atea! — nim NamGi się spostrzegł, młoda wilczyca przepadła, prowadząc pościg za ...
No właśnie, co? O jakim 'Kai'u' dziewczyna mówiła, skoro byli tutaj kompletnie sami, bez nikogo dookoła?
Przynajmniej NamGi nikogo nie widział.
Mimo, że Dong był obolały i cały posiniaczony, postanowił nie zostawiać wilczycy na pastwę losu i niewiele myśląc, rzucił się za nią, biegnąc jak najszybciej tylko potrafił, próbując nie zgubić Atei z oczu, co w ciemnych korytarzach akademii naprawdę było trudne.
— Atea, poczekaj, gdzie biegniesz?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz