Słysząc o groźbie zabicia, nie przeraziłem się ani trochę. W porównaniu z dziewczynami, podczas przecen w butiku czy innym sklepie, takie coś to pikuś. Oj tamte babki potrafią być ostre jak żyletki. Czując rękę na ogonie, mocno zagryzłem swoje wargi, by nie wydać ani jednego dźwięku i jak z procy strzeliłem go z liścia. Natomiast, gdy poczułem wargi, na moich, chłopak dostał z kolana prosto, w kroczę. Zasłużył sobie drań! Już miałem na niego się rzucić z pazurami, gdy uciekł do swojego pokoju, a ja... cóż. Musiałem się ogarnąć. Zacząłem głęboko oddychać, opadając na kolana i lekko drżąc. Zdecydowanie nienawidzę, gdy za ogon dotyka mnie ktoś inny niż Gustav. Natomiast za usta, jeszcze mi zapłaci. Bardzo, bardzo boleśnie. Po jakimś czasie wstałem i podszedłem pod drzwi oraz mruknąłem lekko szorstkim i władczym tonem.
-Otwieraj i dawaj mi tutaj tego gnojka. Mam pewne rachunki z nim do wyrównania. Poza tym nie becz, ty nic złego nie zrobiłeś. Zapłaci mi tamten drugi- Powiedziałem zimnym tonem, patrząc prosto na drzwi, myśląc, czy nie otworzyć ich z kopa.
-Otwieraj i dawaj mi tutaj tego gnojka. Mam pewne rachunki z nim do wyrównania. Poza tym nie becz, ty nic złego nie zrobiłeś. Zapłaci mi tamten drugi- Powiedziałem zimnym tonem, patrząc prosto na drzwi, myśląc, czy nie otworzyć ich z kopa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz