Atea liczyła na pomoc chłopaka. W
pierwszej chwili pomyślała, że miała do czynienia z dziewczyną. Był tak smukły,
że można go było pomylić, dlatego cieszyła się, że nie zwróciła się do niego,
określając płeć. Nie zrobiłaby wtedy dobrego, pierwszego wrażenia, a właśnie na
tym jej zależało. Natomiast podchodząc bliżej niego poczuła spokój. Zrobiło jej
się ciepło na sercu, jakby jego aura miała wpływ na jej samopoczucie. Dodał jej
energii i pewności. Rozluźniła się więc i szeroko uśmiechnęła, wdzięczna za to,
że jej nie odmówił. Zapewne poradziłaby sobie sama, ale wolała czyjeś
towarzystwo. Zawsze kogoś miała u swojego boku, dlatego też poprosiła o pokój
dwuosobowy. Nie znosiła samotności.
- Dziękuję – podążyła za mężczyzną,
łapiąc się za głowę nad swoją głupotą. Była tak zajęta szukaniem towarzystwa,
że nie rozejrzała się dokładnie dookoła i nie dostrzegła planu budynku. Trochę
poczuła się tak, jakby niepotrzebnie zaprzątała mu głowę, ale też nie żałowała.
Poznawanie nowych osób, które mogą stać się dla niej bliskie stało się jej
uzależnieniem. Zawsze ograniczała się do swojej rodziny, tylko z nimi spędzała
czas. Niby chodziła do szkoły, ale tam też można ją było dostrzec jedynie w
towarzystwie Kaia. To nie tak, że nikt nie próbował się do nich zbliżyć. Byli
po prostu wilkami i potrzebowali dużo czasu, żeby przyjąć nową osobę do watahy.
Zazwyczaj ludzie nie mieli tyle cierpliwości i bardzo szybko odpuszczali.
- Rozumiem, że już jesteś doświadczony w
gubieniu drogi? – roześmiała się, stając obok niego i również przyglądając się
planowi budynku. – Oooo… Też? Czy to znaczy, że ty również nie uczysz się tu
długo? – podpytała, zerkając na niego ukradkiem. Intrygowało ją to, dlaczego
czuła się przy nim tak spokojnie. Miało to związek z jego rasą? – Ja dołączyłam
dosłownie wczoraj, w trakcie wycieczki. Znaczy, teoretycznie miałam się pojawić
wcześniej, ale mi się zasnęło w lesie… No i obudziło mnie, jak ktoś na mnie
zapolował, co przyznaję, było bardziej motywujące niż poranny budzik – ponownie zaśmiała
się pod nosem na samo wspomnienie tego, jak szybko się wtedy poderwała z ziemi.
– Jak długo tutaj chodzisz? – zapytała,
próbując podtrzymać rozmowę, mimo że w pewnym momencie poczuła niepokój.
Zdziwiło ją to, bo jednocześnie obecność NamGiego ją uspokajała. Zdawało jej
się to dosyć podejrzane, zwłaszcza wtedy, kiedy na jej ciele pojawiła się gęsia
skórka. Nie zdarzało jej się to zbyt często. I nieczęsto odczuwała chłód, który
nagle ją złapał w swoje sidła. – Też to czujesz? – zapytała wyraźnie
zaniepokojona, rozglądając się dookoła. Coś się działo i ciężko jej było
zrozumieć co, a i zapomniała, że miała tak mieszane odczucia, kiedy zobaczyła
znajome oczy. Jedynie jej mignęły, ale ten kolor znała tak dobrze, że nawet
tyle wystarczyło.
- Kai? – już się nie pojawił, ale kiedy
zamierzała ruszyć dalej, usłyszała jego głos. Łzy wzruszenia napłynęły jej do
oczu. Była pewna, że do niej wrócił i się z nią bawił w chowanego tak jak
kiedyś. – Zaczekaj! – krzyknęła, biegnąc jak jej się zdawało, w stronę miejsca,
z którego docierał do niej jego głos. Próbowała go dogonić i złapać, tak jak
kiedyś. Wypowiadał jedynie jej imię, ale było w tym tyle czułości, ile zawsze
od niego dostawała. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo jej go
brakowało. Starała się o tym nie myśleć, bo nie miała odwagi zmierzyć się z
prawdą, nawet jeśli minął prawie rok od jego śmierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz