By
Tyna
|
18:13
|
Koncertowo to spierdoliła.
Kiedy leżała na kamiennej posadzce pod ogromną łapą ulubionego pieska, Rowenie przemknęło przez głowę, że to był jeden z największych błędów, jakie udało jej się popełnić w swoim zaledwie dziewiętnastoletnim życiu. To, że była akurat na terenie szkoły, dawało jej złudne uczucie bezpieczeństwa i wrażenie, że dożyje następnego dnia, nawet jeśli sytuacja przedstawiała się dość nieciekawie. W końcu warczał nad nią trzygłowy pies, któremu śmierdziało ze wszystkich paszcz. Na dodatek temu z lewej skapywała z zębów strużka śliny i wyglądało to tak, jakby Rowena miała mieć z nią całkiem bliskie spotkanie już za kilka sekund.
Co nie znaczy, że miała zamiar się poddać. Nawet jeśli trochę obleciał ją strach.
"Trochę."
Takiego słowa użyłaby sama Rowena, gdyby przyszło co do czego i musiałaby się do tego przyznać.
Tak naprawdę bała się jak cholera.
Głównie z pewnego bardzo prostego powodu - cerber ważył dużo i był dość silny, więc przez przyciskanie ogromną łapą jej klatki piersiowej, nie miała czym oddychać, niezależnie jakiego sposobu używała. Na dodatek bolał ją trochę kręgosłup (uznanie kamienia, do którego była przyciskana, za "niewygodny" byłoby bardzo delikatnym określeniem) i miała przy sobie tylko złamaną, przegryzioną przez cerbera gałąź.
Zdecydowała się zrobić z tego broń. W końcu nic innego jej nie pozostało w tej sytuacji, prawda?
Wbiła zaostrzoną końcówkę swojego oręża, swojej ostatniego nadziei, swojej furtki do wspaniałej przyszłości (tak jakby zapomniała, że to tylko zwykły patyk), lecz cerber nawet nie drgnął. Jedynie warknął kolejny raz.
Potem próbowała go kopnąć w brzuch, jednakże to również okazało się dość nieskuteczne, bo jedyne, co udało jej się osiągnąć, to ból prawej stopy.
Miała wrażenie, że z każdym takim "atakiem" coraz bardziej się pogrąża.
Wtedy właśnie twarz Roweny rozjaśnił piękny, zachęcający uśmiech. Postanowiła skorzystać ze swojej największej broni.
Prowokacji.
Kolejnej.
Cóż, jakby nie patrzeć - to właśnie zawsze najlepiej jej wychodziło.
– Myślę, że powinieneś jednak przystać na moją propozycję – oznajmiła, próbując ignorować gęstą ślinę psa ściekającą po jej policzku oraz mały tłum, który się wokół nich utworzył. – Używanie swojej zwierzęcej postaci przeciwko mojej ludzkiej jest bardzo niehonorowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz