Siedział w cieniu przy bramie akademii i obserwował... Przedstawienie, jakim mimowolnie obdarzyli go uczniowie szkoły. Poruszył się czując drapiący zapach nadpobudliwego kotowatego, który przechodził przez dziedziniec ze swoim kłócącym-się-ze-sobą kolegą. Kichnął i zniesmaczony odprowadził ich wzrokiem aż do budynku akademii. Nie wiedział co jest z tymi stworzeniami i nie będzie to większym odkryciem, ale nie lubił kotów. W którymś momencie, przy innym miejscu na dziedzińcu, gdy interweniował samiec, dwie samice zdały się nagle mieć ochotę na bardzo burzliwą kąpiel w fontannie, ale ostatecznie tylko jedna tam wylądowała. Choć nie zamierzał zachowywać się jak podglądacz zamiast wcześniej iść prosto w ich stronę zatrzymał się w półcieniu drzew posadzonych w wyznaczonych plamach zieleni dziedzińca. Ziewnął potężnie jedną z bocznych głów i upuścił plecak na ziemię. Podrapał się jeszcze przez chwilę za uchem tylną łapą, położył się na kamiennym dziedzińcu zajmując trochę dostępnego miejsca, tak przyjemnie chłodnym jak jego legowisko w podziemiu i obserwował dalej. Gdy drzewa poruszały się nad nim prześwity słońca rzucały plamy światła na jego pyski i odbijały piwnym blaskiem z oczu.
- ανόητα δράματα.. - Mruknął opierając środkowy łeb na swoich wielkich łapach. Pozostałymi głowami obserwował innych uczniów. Miał jeszcze czas by użyć go dla siebie i nie śpieszyć się z ludzką formą. Nie mógł się przekonać do chodzenia na dwóch łapach, mając cztery do dyspozycji.
- ανόητα δράματα.. - Mruknął opierając środkowy łeb na swoich wielkich łapach. Pozostałymi głowami obserwował innych uczniów. Miał jeszcze czas by użyć go dla siebie i nie śpieszyć się z ludzką formą. Nie mógł się przekonać do chodzenia na dwóch łapach, mając cztery do dyspozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz